tag:blogger.com,1999:blog-74092244069559108962024-03-06T06:53:21.233+01:00Caro-Beauty.plTo nie wy jesteście grubi, to cała reszta jest niedożywiona. - GarfieldKarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-31046987498290184032013-09-26T20:48:00.002+02:002013-09-26T20:48:28.473+02:00Nowa odsłona bloga<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd7TXR0FSn41SGC5xbb4wgWT9p6VgsfE8Ux1Y5uqn7KuEwuLXM9hPULeARB1zdNsKUXuj5sC0-d7VVPzt34iJ7u_4jnK__o-2Q218TiRQwPklFB2_vRNUgyl4eFqksDiXN1bK8DtvEwQEQ/s1600/Przechwytywanie.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="352" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjd7TXR0FSn41SGC5xbb4wgWT9p6VgsfE8Ux1Y5uqn7KuEwuLXM9hPULeARB1zdNsKUXuj5sC0-d7VVPzt34iJ7u_4jnK__o-2Q218TiRQwPklFB2_vRNUgyl4eFqksDiXN1bK8DtvEwQEQ/s640/Przechwytywanie.PNG" width="640" /></a></div>
<span style="font-size: large;">Jeśli tu jesteś oznacza to, że przekierowanie domeny zostało już zdjęte, a Ty masz skądś stary adres bloga. Zapraszam na nową odsłonę pod adresem <a href="http://caro-beauty.pl/">Caro-Beauty.pl</a>. Wszystkie notki i komentarze zostały tam zaimportowane - nic nie tracicie. Miłej zabawy w nowym miejscu ;)</span>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-85086694343043447812013-09-23T07:33:00.001+02:002013-09-23T07:33:59.772+02:00Jak się uczyć języków obcych?Problem zwykle jest jeden - motywacja. Znam ten problem nie od dziś, naprawdę. Przewodnim motywem mojego życia jest słomiany zapał, ale robię wszystko, żeby go powstrzymać. A języków uczyć się uwielbiam. Jak to pogodzić? Okazuje się, że nie tak trudno.<br />
<div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiLPDcTg9kdGPfAvEY_8JCRFzNZiQFOyFQLXj08fCuHPCzwCGuvx2JrNC-Po8Fm28lB8wnPwxObq_f3RYyWI03rEQi_R89NeBD9SN33RXYeQfmpWz0eB6lCLWRrtVnK34MoR1dw8XNtDhe/s1600/DSC04591.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiLPDcTg9kdGPfAvEY_8JCRFzNZiQFOyFQLXj08fCuHPCzwCGuvx2JrNC-Po8Fm28lB8wnPwxObq_f3RYyWI03rEQi_R89NeBD9SN33RXYeQfmpWz0eB6lCLWRrtVnK34MoR1dw8XNtDhe/s1600/DSC04591.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Języków uczymy się od urodzenia. Najpierw ojczystego, później jednego lub więcej obcych. Pierwszym moim obcym językiem był angielski. Później niemiecki. A później to, co mi do głowy wpadło. Francuski, hiszpański, japoński, rosyjski. Chociaż w tych ostatnich nie potrafię zbyt wiele z siebe wydusić, satysfakcję daje mi fakt, że jestem w stanie powiedzieć kilka słów do pewnych znajomych obcokrajowców w ich ojczystych językach - zawsze miło, zapewniam ;) Jest jednak jeszcze jeden język, którego się uczę - szwedzki. To właśnie na jego podstawie przekażę Wam kilka moich wskazówek, dzięki którym nauka nowych języków będzie przyjemniejsza ;)</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu986W3MZO9C8VCmSpx5v_dzagWsCXmpWNYAipZhcQFhggfkidyuR_ZlwD_kUZH1viqHRgH3WLQFI1cE21Y0RYJdA0lGoAJQ_-8NMTgr_IMw6Y_r70BJ8vHnI6yEQueHXgHqF00QFKoF5g/s1600/DSC04598.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu986W3MZO9C8VCmSpx5v_dzagWsCXmpWNYAipZhcQFhggfkidyuR_ZlwD_kUZH1viqHRgH3WLQFI1cE21Y0RYJdA0lGoAJQ_-8NMTgr_IMw6Y_r70BJ8vHnI6yEQueHXgHqF00QFKoF5g/s1600/DSC04598.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Uświadom sobie swój cel.</b> Dobry cel musi być szczegółowy (Chcę nauczyć się szwedzkiego...), mierzalny (żeby się dogadać przy następnym wyjeździe do Szwecji...), ambitny (dogadać na przyzwoitym poziomie i w miarę bez błędów...), realny i terminowy (...a zrobię to do końca tego roku). Musisz wiedzieć, DLACZEGO uczysz się danego języka. Nauka dla samej idei wbrew pozorom nie każdemu daje odpowiednią motywację ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Nagradzaj się za sukcesy.</b> Nie jakoś specjalnie, ale mała czekoladka czy też nowy błyszczyk do ust może być dobrą nagrodą za włożony w pracę wysiłek. Sama satysfakcja czasem nie wystarczy, a takie drobne przyjemności sprawiają, że i sama nauka staje się łatwiejsza i przyjemniejsza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Zaplanuj swój czas.</b> Samo "chcenie" nie wystarczy. Zaplanuj każdą kolejną sesję i koniecznie przestrzegaj wyznaczonych dni i godzin lekcji i powtórek. Znajdź regularnie pół godziny lub godzinę i poświęć się całkowicie nauce języka. Nie rozpraszaj się w tym czasie innymi zadaniami - to czas dla Ciebie i Twojego podręcznika.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Rozplanuj lekcje.</b> Kup lub pobierz pdf z dobrym podręcznikiem. Znajdź w internecie opinie na temat różnych wydawnictw oferujących podręczniki do nauki Twojego języka i postaraj się zdobyć egzemplarz. Naucz się pracować z książką, rozplanuj kiedy uczysz się słownictwa, gramatyki, a kiedy ćwiczysz mówienie i słuchanie. Korzystaj maksymalnie z tego, co oferuje Ci podręcznik, nie pomijaj zadań, a w razie kłopotów nie sprawdzaj od razu odpowiedzi - poradź się na forum internetowym lub w jakiejś społeczności - lepiej zapamiętasz zagadnienie, gdy ktoś Ci je wytłumaczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Zainteresuj się językiem.</b> Poszukaj rozgłośni radiowych w internecie, stron internetowych, blogów, for dyskusyjnych, stron na Facebooku, Twitterze i innych mediach, postaraj się dotrzeć do literatury pisanej właśnie w tym języku. Słuchaj piosenek, staraj się je rozumieć. Nawet jeśli niewiele z tego wynika, zawsze coś da. Osłuchanie się z językiem i nabieranie świadomości dźwięków oraz brzmienia są niezwykle istotne w procesie nauki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Aktywnie uczestnicz w języku.</b> Znajdź znajomych - świat jest przecież teraz otwarty na każdego. Odszukaj osoby mówiące dobrze w języku, którego się uczysz. Porozmawiajcie na skype, facebooku. Nawet jeśli będzie to koślawa rozmowa, nikt nikomu nie będzie miał tego za złe. Obcokrajowcy chętnie uczą swoich ojczystych języków. Może się wymienicie na zasadzie język za język? Swego czasu nawiązałam kontakt na YouTube ze Szwedką robiącą fanduby bajek disneya - przez kilka tygodni podsyłałyśmy sobie lekcje naszych języków - świetna sprawa ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIoPfRZKZAnwmnld-9UpWMM-x1TA10V783eClUaktojTWvr2UcjLN9ipG2o6uNiDf-WmWqushoxzA-TRHBniDtFdyaCSQg1u5PWlgjHfU9KMdy0bnCzHU_dkG9Q4Jq_-zoY3zV5MNtzEvg/s1600/DSC04604.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIoPfRZKZAnwmnld-9UpWMM-x1TA10V783eClUaktojTWvr2UcjLN9ipG2o6uNiDf-WmWqushoxzA-TRHBniDtFdyaCSQg1u5PWlgjHfU9KMdy0bnCzHU_dkG9Q4Jq_-zoY3zV5MNtzEvg/s1600/DSC04604.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Oto kolekcja moich podręczników do języków obcych. Żeby było motywująco, że można, że się da i tylko trzeba chcieć ;) Powodzenia w nauce i odnajdowaniu nowych znajomości. Zostawiam Was z filmem, w któym mówię też o swoich osobistych i konkretnych metodach na języki. Zapraszam do oglądania ;)<br />
<br />
<div>
<center>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="480" src="//www.youtube.com/embed/BhkEhNkoew0" width="640"></iframe></center>
</div>
</div>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-39793665094682773622013-09-15T18:16:00.002+02:002013-09-15T18:16:46.355+02:00Mój mały przegląd Woman's Helath<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxGA3cux2RDS4Lg8jSgchJt4pLQM-hLkc1venxd-6cXEoGTd95YyHXcy4Vrv51BdzbkuNA8V3bjNR2Lcy7hNull0gmMt7R7yJ7tIEpnlZlpHGmMvBlHFyNu6x56fYavLv1HuwE8tWL0Eq3/s1600/DSC04571.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxGA3cux2RDS4Lg8jSgchJt4pLQM-hLkc1venxd-6cXEoGTd95YyHXcy4Vrv51BdzbkuNA8V3bjNR2Lcy7hNull0gmMt7R7yJ7tIEpnlZlpHGmMvBlHFyNu6x56fYavLv1HuwE8tWL0Eq3/s1600/DSC04571.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wiem, że ten numer Woman's Helath już od dość długiego czasu znajduje się na sklepowych półkach, ale ja swój egzemplarz zakupiłam dopiero niedawno, a jeszcze później znalazłam czas na jego lekturę. Ogólnie idzie w dobrym kierunku - jeszcze ciekawszy niż numer pierwszy, więcej w nim ciekawych i przydatnych artykułów. Poniżej to, co zainteresowało mnie najbardziej. Ale nie wszystko, co to to nie! Zajrzyjcie sami po resztę ;P</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7rf92VBvx4B6r0mg8Trj1GeVGMbMmCEY4OkrQYOCw1trcAZ_AyAcDJzQBgDEyRHdHEqpnt7OWP_RZdcan8rTCs4r6xc_c71ArdD9JmIgTtnGPWM3JvEzKzwQmOj1VU6Lca6utUF4W0f0y/s1600/DSC04575.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7rf92VBvx4B6r0mg8Trj1GeVGMbMmCEY4OkrQYOCw1trcAZ_AyAcDJzQBgDEyRHdHEqpnt7OWP_RZdcan8rTCs4r6xc_c71ArdD9JmIgTtnGPWM3JvEzKzwQmOj1VU6Lca6utUF4W0f0y/s1600/DSC04575.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Baardzo obszerny artykuł o tym, co w pokarmach się znajduje i jakie składniki znajdują się gdzie. No i oczywiście produkty, w których czegoś jest najwięcej. Witaminy, minerały, makro i mikroelementy. Skarbnica wiedzy dla tych, którzy do swojej diety podchodzą bardzo poważnie i uważnie planują każdy posiłek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOZ_m6N-oKf50_c0yX00DOFmlgH54PP-AEzusyYO1oh_TuCTz0pAo5JzYRw5An8PO7Rkg-YoJSbl_0vJyryExTnNsB7KMvXLBm8OkocWxrlHg_4a8qi2sPW4zfC84zHVZFdnE1UwmQNyoZ/s1600/DSC04580.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOZ_m6N-oKf50_c0yX00DOFmlgH54PP-AEzusyYO1oh_TuCTz0pAo5JzYRw5An8PO7Rkg-YoJSbl_0vJyryExTnNsB7KMvXLBm8OkocWxrlHg_4a8qi2sPW4zfC84zHVZFdnE1UwmQNyoZ/s1600/DSC04580.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Porównanie ćwiczeń na bieżni i orbitreku. Od dawna zastanawiam się nad pójściem na siłownię, bardzo chcę się w końcu wybrać, jednak fundusze mi na to na razie nie pozwalają. Bieganie w samotności u mnie nie wchodzi w grę, dużego psa nie mam niestety, żeby zatrudnić go w roli prywatnego body-guarda. Mój T. biegać nie może, bo ma problemy z kolanem. Wszystko przeciwko mnie. No, ale jak już się na siłowni znajdę to na pewno rady wezmę pod uwagę ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrIJBik9MpPaYcNDXgqXgSQ6S5ZSPvoCOD1TaYyV5dyiVeAvJcg_KiLbATR1YUk1b2YYu3QS6WtmX849iBK0ajpU7S-cBhayFg-EeaZCeKsLWUVK8jNmSu_9p_3irwvBgQsAsnWoL_ZKyq/s1600/DSC04588.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrIJBik9MpPaYcNDXgqXgSQ6S5ZSPvoCOD1TaYyV5dyiVeAvJcg_KiLbATR1YUk1b2YYu3QS6WtmX849iBK0ajpU7S-cBhayFg-EeaZCeKsLWUVK8jNmSu_9p_3irwvBgQsAsnWoL_ZKyq/s1600/DSC04588.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Coś dla śpiochów cierpiących na bezsenność. Takich jak ja, po prostu. Czasami coś nie daje mi spokoju, nie mogę spać, wiercę się i kręcę, a tu przychodzi taka o gazetka i ma dla mnie kilka stron całkiem ciekawych i przydatnych rad dotyczących szybkiego zasypiania i skutecznego wysypiania się. Dziękuję!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjASdA4RYDH1qW5-8mW18So6c7eNHYC0PRi0mp8fD-ZwVQF9kth1q6EAcGSAwTO0_Syk8KspeJMCaBEyfO_DyFA1QqnNdyxk-lYw_PNYNVUP754cEr2z4jXxXUrBNYn-Fx6Ai7ndODafhdH/s1600/DSC04590.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjASdA4RYDH1qW5-8mW18So6c7eNHYC0PRi0mp8fD-ZwVQF9kth1q6EAcGSAwTO0_Syk8KspeJMCaBEyfO_DyFA1QqnNdyxk-lYw_PNYNVUP754cEr2z4jXxXUrBNYn-Fx6Ai7ndODafhdH/s1600/DSC04590.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
No i ostatnia ciekawostka. Bardziej technologiczna ;) Ja, po mojej czteromiesięcznej bitwie z operatorem, odzyskałam iPhone'a i już mniej mam problemów z szybko wyładowującą się baterią, ale i tak rady Women's Health są przydatne. Dobrze wiedzieć, co konkretnie można zrobić, by przełużyć żywotność baterii i mieć to wypunktowane krok po kroku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czytałyście ten numer? Co przypadło Wam do gustu? No i oczywiście, czekacie na następny? ;)</div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-20109916573104335102013-09-07T22:48:00.001+02:002013-09-24T00:11:04.805+02:00Olejek arganowy z Bioelixire - przyjaciel moich końcowek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKYmmVRbv3FkSRc8K6vHfrcbNIr5yS-Nqo9H4Wwayo-LZJsRAsv2-yfX67u9GPYImgwzJ9-Y4mKKdTWy3x8Ol3wQt0M-qwStVnB3PepfJZ16tDOs-fjEprs3egXUsUdaaG9jW-8A495ib/s1600/DSC04496.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgiKYmmVRbv3FkSRc8K6vHfrcbNIr5yS-Nqo9H4Wwayo-LZJsRAsv2-yfX67u9GPYImgwzJ9-Y4mKKdTWy3x8Ol3wQt0M-qwStVnB3PepfJZ16tDOs-fjEprs3egXUsUdaaG9jW-8A495ib/s1600/DSC04496.png" /></a></div>
<br />
Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją produktu, z któym przyjaźnię się średnio od połowy czerwca. Przyjaźń nie była to łatwa, bo zaczęła się od wielkich problemów z moimi włosami i byłam wtedy raczej nastawiona na wieszanie się, a nie na ponowne odbudowywanie ich.<br />
<br />
W połowie czerwca zrobiłam sobie ombre hair. Wyczyn to był, trzeba przyznać, bo rozjaśnić końcówki z czarnych do koloru, który jakoś by się wyróżniał nie było łatwo. No i nie obyło się bez ofiar. Końcówki zostały troszkę podcięte po koloryzacji, ale i tak były w opłakanym stanie. Postrzępione, porozdwajane, wysuszone, powywijane. Okropność wręcz. Moja fryzjerka poleciła mi stosowanie właśnie olejku arganowego na całe włosy (od wysokości ucha w dół). Posłuchałam, kupiłam taki z niższej półki i jestem zadowolona. Przede wszystkim z wydajności - 2,5 miesiąca stosowania, a zużyte ledwo poniżej połowy 50-mililitrowej buteleczki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaCJxMovUOsbSLyUzxxQVDUFDVco3Cgxia9yyCMU4IYezxLTZ9Yb656GuXf2cz1HYYs3_u3Z_a2we8tOPOp1kVD6FNtAvZZ4Sewwelz8cB3CpMlTP2BuW8XRlg1MiTLnhNePesom3wzfk8/s1600/DSC04500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhaCJxMovUOsbSLyUzxxQVDUFDVco3Cgxia9yyCMU4IYezxLTZ9Yb656GuXf2cz1HYYs3_u3Z_a2we8tOPOp1kVD6FNtAvZZ4Sewwelz8cB3CpMlTP2BuW8XRlg1MiTLnhNePesom3wzfk8/s1600/DSC04500.png" /></a></div>
<br />
<br />
Kto da radę się doczytać np. składu, ma szczęście ;) Niestety nie udało mi się wychwycić etykiety tak, by było widać wszystkie składniki i cały, dokładny opis. W każdym razie, najważniejsze informacje są takie, że olejek stosujemy na mokre lub suche włosy tuż po myciu. Ja stosowałam i tak i tak, w Chorwacji, gdy nie suszyłam włosów, najczęściej stosowałam olejek na włosy mokre. W domu, kiedy codziennie traktuję się suszarką, nakładam produkt na włosy wysuszone. Kolejnym atutem produktu jest jego zapach. Typowy, jak mi się wydaje, zapach olejku arganowego (a przynajmniej tak powinien wg. mnie taki olejek pachnieć - nie mam porównania ;D).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1nKc2kvFX3gTdr6gNT_ET3RlQB33eXM_1nbstyjEHuPHkUnTYZE_hvguem9t5MmWgfnVVuGY1GzXAAIFOYwombXk63f4bxZSqU_qAnHhwNP-BVUPfe8RRVLq-8-e0TUHYvO7zDBfB26vu/s1600/DSC04508.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1nKc2kvFX3gTdr6gNT_ET3RlQB33eXM_1nbstyjEHuPHkUnTYZE_hvguem9t5MmWgfnVVuGY1GzXAAIFOYwombXk63f4bxZSqU_qAnHhwNP-BVUPfe8RRVLq-8-e0TUHYvO7zDBfB26vu/s1600/DSC04508.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak oto się prezentuje olejek na dłoni w ilości jednej "pompki". Na moje średniej długości włosy wystarczyło 4-5 takich porcyjek i każdy włos był dobrze opatulony. Nie obciąża włosów, nie otłuszcza ich tak, że wyglądają nieświeżo. Po takim czasie stosowania mogę stwierdzić jeden fakt - trochę odżywia, ale nie w zastraszającym tempie. Poniżej zdjęcie moich końcówek - wciąż nie jestem z nich bardzo zadowolona, dużo im brakuje, a ich stan zawdzięczam zapewne nie tylko temu olejkowi, ale także szamponom i odżywkom, które w tym czasie stosowałam, uważam, że jakąś drobną zasługę ten olejek ma. I może na odżywianie dla niektórych opłakanych stanów jest za słaby (tu sprawdza się świetnie chociażby do ulizania puszków), tak dla delikatniejszych zniszczeń jak znalazł ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiijioh1LHAsF_QJujkFX1TyaCuJKSlX_qliUIl2RXCmy-juvZ2pF85eDUV3fgC3PSnTp2LMPPIRs30GjeglFS6OIjphzl0h-cR0p2ce0Y2n7Ws90j2jFrNqZzwAFE5Yb7GZJxK6B4jlboO/s1600/DSC04505.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiijioh1LHAsF_QJujkFX1TyaCuJKSlX_qliUIl2RXCmy-juvZ2pF85eDUV3fgC3PSnTp2LMPPIRs30GjeglFS6OIjphzl0h-cR0p2ce0Y2n7Ws90j2jFrNqZzwAFE5Yb7GZJxK6B4jlboO/s1600/DSC04505.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zapraszam Was również do obejrzenia krótkiej filmowej recenzji tego olejku. Lepiej chyba zobaczyć go jeszcze "na żywo" ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<center>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/vhH2WvGb6Dw" width="480"></iframe></center>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-71076538931603729072013-09-01T21:11:00.001+02:002013-09-01T21:11:10.918+02:00Sierpniowe DENKO<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5TYgc2F0vcCtXvl3e8yUj-GBHO047zfGHjK3eyOQPuzfe2dp6uERG7w7WtUXH76Xzm1adxvH94IMU4gRspI7yrU9gaLUtQF-Jl3RVOGDmJpz-rTK21GXkYwVzo-2IuMMYdhxcuJZ-B78h/s1600/DSC04480.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5TYgc2F0vcCtXvl3e8yUj-GBHO047zfGHjK3eyOQPuzfe2dp6uERG7w7WtUXH76Xzm1adxvH94IMU4gRspI7yrU9gaLUtQF-Jl3RVOGDmJpz-rTK21GXkYwVzo-2IuMMYdhxcuJZ-B78h/s400/DSC04480.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dzisiaj mam dla Was pierwszy post z serii popularnego już "projektu Denko". Większość z Was zapewne kojarzy, o co tu chodzi, ale dla tych niezorientowanych napiszę króciutko. Będę pokazywała tu produkty, które zużyję w danym miesiącu - świetna dla mnie motywacja do wykańczania kosmetyków, które kupuję. Tym razem mam tutaj produkty zużyte w ciągu ostatnich dwóch tygodni sierpnia, bo wtedy właśnie powstał pomysł zbierania pustych opakowań.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixOItaxQGfpnewHsePgXtLGNcXaZqUz25aW_nRcWyuXWgXFwwt7XjGMk2dr86ox7ozUQyDNUAeHubD7E0qpOIaOVcaXkzBeA8hTLcfCEmbFwZMP8vqdOAX7EU2CtYcvn9uMIQmnerTJYWD/s1600/DSC04483.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixOItaxQGfpnewHsePgXtLGNcXaZqUz25aW_nRcWyuXWgXFwwt7XjGMk2dr86ox7ozUQyDNUAeHubD7E0qpOIaOVcaXkzBeA8hTLcfCEmbFwZMP8vqdOAX7EU2CtYcvn9uMIQmnerTJYWD/s320/DSC04483.png" width="179" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i><b>Oriflame Nature Secrets</b>, szampon do suchych i zniszczonych włosów z kokosem i pszenicą.</i> Nie zachwyca. Ładnie pachnie, ale wydaje mi się, że nie pielęgnuje. Może ładnie czyści, ale nawet z odżywką nie powoduje, że suche włosy przestają być suche i łatwiej się rozczesują. A szkoda.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjYkB_z-WhltBYFA_8P-BN6jvXOLamYyJkFzRCAuuKookGLhLHCTlyX2wvtzsb1xmRo-ZPqKYGdyRO7JSxu0oedD0_ZcuR6ocNwtgU6ZUs4Ovts3gT11zfnR3IXIOS-vKyXE7mmm48W9Ly/s1600/DSC04485.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhjYkB_z-WhltBYFA_8P-BN6jvXOLamYyJkFzRCAuuKookGLhLHCTlyX2wvtzsb1xmRo-ZPqKYGdyRO7JSxu0oedD0_ZcuR6ocNwtgU6ZUs4Ovts3gT11zfnR3IXIOS-vKyXE7mmm48W9Ly/s320/DSC04485.png" width="179" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i><b>Essence Stay All Day 16h</b>, podkład, kolor 10 soft beige</i>. Cudowny. Moje trzecie w życiu opakowanie. Pod rząd! Świetnie matuje, długo utrzymuje się na skórze. Wart swojej ceny, bardzo niskiej ceny - warto dodać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3GCX9I3ITGnd6cGvj-_tdqJf5QW5z0jqaxnPcrlVfWqIMA2f10-jQWsFAdFDF1RJFSIa-IVLHqSyGg054DOOyyVaG0c46nbXU37ErMDVWZ-xJxLg6SNbE3PwTp30z7nhyphenhyphenYUjt4Jjcfybh/s1600/DSC04488.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3GCX9I3ITGnd6cGvj-_tdqJf5QW5z0jqaxnPcrlVfWqIMA2f10-jQWsFAdFDF1RJFSIa-IVLHqSyGg054DOOyyVaG0c46nbXU37ErMDVWZ-xJxLg6SNbE3PwTp30z7nhyphenhyphenYUjt4Jjcfybh/s320/DSC04488.png" width="179" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Timotei with Jericho Rose, odżywka Wymarzona Objętość. Denerwuje mnie mała pojemość. Czy naprawdę Timotei nie może wyprodukować dużych odżywek do wielkich szamponów? U mnie naprawdę ten kosmetyk schodzi jak woda, moje włosy wręcz pochłaniają te odżywki, ze względu na ich suchość i długość.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1HRngaEBh1kfyCRRg-cccrpyMj9tOuejd1_eafXF9zve4K__Kju5ubnbRFgJVy1GdaaRpx7YiO3mSyIHC1bQW89R6GxsDBG3U8IBzXOdpY6L8JHJTwpzaVA-kJk5q521JO9DdeXyn7N6J/s1600/DSC04490.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1HRngaEBh1kfyCRRg-cccrpyMj9tOuejd1_eafXF9zve4K__Kju5ubnbRFgJVy1GdaaRpx7YiO3mSyIHC1bQW89R6GxsDBG3U8IBzXOdpY6L8JHJTwpzaVA-kJk5q521JO9DdeXyn7N6J/s320/DSC04490.png" width="179" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Diadem, błyszczyk, kolor nieznany. Na ściankach coś zostało, ale jest to kompletnie nie do wydobycia. Ładnie nabłyszcza, ale słabo pigmentuje. W sumie nic dziwnego, w końcu to błyszczyk, a nie pomadka. Niemniej jednak jestem z niego średnio zadowolona, używałam raczej od święta. Może to przez specyficzny zapach, bo podobało mi się w nim to, że nie wysuszał ust.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_LM3avYLa4CpNKPHW_F_1gCi3gkbLaVL7Z4Lv7sceaWyruGkxEKdY64icHECwLIxBqpzELDAuBs7Z0cMM-Df_-SDY5VcwybZf2nuv0KKVhO627XeAX-cuw4r1jY4wOkOniK_ve7OEh-7W/s1600/DSC04493.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh_LM3avYLa4CpNKPHW_F_1gCi3gkbLaVL7Z4Lv7sceaWyruGkxEKdY64icHECwLIxBqpzELDAuBs7Z0cMM-Df_-SDY5VcwybZf2nuv0KKVhO627XeAX-cuw4r1jY4wOkOniK_ve7OEh-7W/s320/DSC04493.png" width="179" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Oriflame Essentials, uniwersalny krem do twarzy i ciała. Fenomenalny zapach arbuza. Na minus wydajność i pojemność, co to jest 150ml w mikroskopijnym opakowanku? Szkoda, że nie ma go więcej. Nawilżał na kilka godzin, nie było długotrwałego efektu. Z radością zamieniłam na balsam z Farmony.<br />
<br />
<center>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/jlVJPNzNvEQ" width="480"></iframe></center>
<br />
Używałyście któregoś z zadenkowanych produktów? Czy Wasze odczucia były podobne?KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-71555242715353166512013-08-29T11:33:00.000+02:002013-09-01T20:43:56.758+02:00Jelly Beans, czyli fasolki wszystkich smakówOstatnio po filmie z Rossmanowym HAULem niekórzy prosili mnie o filmik dotyczący fasolek Jelly Beans, które wtedy kupiłam. Postanowiłam nie poprzestawać na słowie mówionym ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1sWs98gPF7V0RMiYvTi4Qk_7YS4Y5X9GYdF6gDigVRw6X41uSGVVjTmmA1nUZgavAqExg8_GwV-PZYTWhF_BQLpEths3reZElwb1ggGL63uht29SCKzjQJXZzKILv5lBi3X-t4fYEiweU/s1600/IMG_0534.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj1sWs98gPF7V0RMiYvTi4Qk_7YS4Y5X9GYdF6gDigVRw6X41uSGVVjTmmA1nUZgavAqExg8_GwV-PZYTWhF_BQLpEths3reZElwb1ggGL63uht29SCKzjQJXZzKILv5lBi3X-t4fYEiweU/s400/IMG_0534.JPG" width="400" /></a></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Jelly Beans produkowane przez Jelly Beans Factory w Dublinie w Irlandii to kolorowe, słodkie fasolki w 36 różnych smakach. Niekoniecznie smacznych - o gustach się nie dyskutuje, ale pomimo tego, że na opakowaniu znajdziemy dokładny klucz do oznaczania kolorów i smaków, często możemy trafić na niemiłą niespodziankę. Kojarzycie to z czymś? Oczywiście z Fasolkai Bertiego Botta z Harrego Pottera.<br />
<br />
Pierwotnie wywodzą się z tureckiego rachatłukum. Obecnie ich głównym składnikami są cukier, syrop kukurydziany, skrobia i pektyna. Doprawione naturalnymi barwnikami (np.wyciąg z pokrzywy). Producent zapewnia również, że jego fasolki są wolne od GMO, glutenu, orzechów i żelatyny. Idealny słodycz dla alergików ;) Posiadają również rekomendację Vegetarian Society.<br />
<br />
W Polsce wybór opakowań jest mocno ograniczony. Za granicą jednak uderzy nas bogactwo różnych opakowań, począwszy od małych kartoników, na wielkich kilkukilogramowych słoikach kończąc. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam do obejrzenia filmiku ;)<br />
<div style="text-align: center;"><br />
<br />
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/uy38FByCMKo" width="480"></iframe></div>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-80135333172279073322013-08-22T20:23:00.001+02:002013-08-22T20:23:05.219+02:00Zakupy z Rossmanna<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAGTCRXnTk70wntFz4bVeCaim1zSmzNAQ3LR3nALKH2BvbnOGgyvBAEcwnyD0I8IMrMSVA5dk4hxoD1mnCBMDeApWvd_iCdV6o3an-Z4rJyV59uTkJgpmcDQY1y3tQCRo0hKlHVZdV7-Ru/s1600/IMG_0516.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiAGTCRXnTk70wntFz4bVeCaim1zSmzNAQ3LR3nALKH2BvbnOGgyvBAEcwnyD0I8IMrMSVA5dk4hxoD1mnCBMDeApWvd_iCdV6o3an-Z4rJyV59uTkJgpmcDQY1y3tQCRo0hKlHVZdV7-Ru/s400/IMG_0516.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Dzisiaj z T. udałam się na zakupy do Rossmana. To znaczy, udałam się pooglądać różne produkty, ale nagle przy półce z żelami pod przysznic, T. przypomniał sobie, że już mu się skończył (tak naprawdę zobaczył żel <b>Original Source z czekoladą i miętą</b> i postanowił się z nim zaprzyjaźnić ;P). Ja nie mogłam pozostać gorsza i stwierdziłam, że mój żel jest na wykończeniu, ale właściwie to już mi się znudził, bo ma mało energetyzujący zapach i w ogóle w ogóle to ja potrzebuję żel i koniec :D<br />
<br />
Skończyło się na powyższym. Kupiliśmy dużo za dużo, ale co poradzić, skoro wszystko jest potrzebne? T. zdecydował się jednak wrócić do męskich żeli pod prysznic i zakupił <b>Ziaja Yego żel activ</b>. Powiem Wam, że podoba mi się jego zapach - nie jest duszący ani "wodokolońskowaty", czego w męskich zapachah nie lubię. Dla mnie są zwyczajnie za mocne, alkoholowe. Jedna wielka <b>Channel no. 5</b>... Ja wybrałam żel pod prysznic <b>Lirene</b> - czytałam o nim gdzieś na blogach, a poza tym, miał zapach pasujący do mojego musu do ciała z Farmony :D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvMxVjCU1457CWXVMPrC7dvAFtrR9-CtbA-DS-Vnsr1sJoHKgFZbTnGhurRZ3xL6RjyM5H3rue4d8OGDLqx4AjzhwvP_LFsdYGediezsTd141pFmL4PVPSMmmo5fyJMBWaKWaDePXmuCFO/s1600/IMG_0521.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvMxVjCU1457CWXVMPrC7dvAFtrR9-CtbA-DS-Vnsr1sJoHKgFZbTnGhurRZ3xL6RjyM5H3rue4d8OGDLqx4AjzhwvP_LFsdYGediezsTd141pFmL4PVPSMmmo5fyJMBWaKWaDePXmuCFO/s400/IMG_0521.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kolejnym produktem pierwszej potrzeby okazały się dezodoranty. Nagle nam obojgu się skończyły (tak naprawdę korzystaliśmy z jednego męskiego antyperspirantu w sprayu Dove). Staję się chyba bardziej kobieca (xD) - znudziły mi się męskie zapachy na moim ciele. Wybrałam coś innego -<b> Rexonę woman crystal</b>, a T. poszedł dalej swoją ścieżką i wybrał męski dezodorant z<b> Isany</b>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicCfANSAUp0jmn-sTaBxK1K7lcJLwvtu5TTf8k9Lttgo7LtzC_rjRi83BRnrGaeZCTmismcsNzORheQCjGkze7sQ2-ueCVcydImMfyr1J4X8Mv-oVkKWMl3TDixLRcIxw73NW6oA17R4Og/s1600/IMG_0522.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicCfANSAUp0jmn-sTaBxK1K7lcJLwvtu5TTf8k9Lttgo7LtzC_rjRi83BRnrGaeZCTmismcsNzORheQCjGkze7sQ2-ueCVcydImMfyr1J4X8Mv-oVkKWMl3TDixLRcIxw73NW6oA17R4Og/s320/IMG_0522.png" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsD4PDbghlgwkWIwwot18u6p4H0TXIB-WPCUdev3T5aFwwzqTR0OmPMsnaIlorbZOl3Dos0tZnpWEw_sTafZ1ec06feYeSitnbnGXeZDNw4a4BgZtmzjC7ANogqh9s6iM0AMDe_yWwTeZ/s1600/IMG_0524.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiHsD4PDbghlgwkWIwwot18u6p4H0TXIB-WPCUdev3T5aFwwzqTR0OmPMsnaIlorbZOl3Dos0tZnpWEw_sTafZ1ec06feYeSitnbnGXeZDNw4a4BgZtmzjC7ANogqh9s6iM0AMDe_yWwTeZ/s320/IMG_0524.png" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Kolejnym produktem, co do którego nie mogliśmy się zgodzić były pasty do zębów. Mamy pod tym względem zupełnie odmienne gusta i zupełnie inne formuły, konsystencje, smaki i zapachy nam odpowiadają. Poważnie, ja wolę zwykłą białą pastę. Denivit Anti-Stain jest genialną pastą. Używałam jakiś czas temu (już długi, więc mogło się pozmieniać - oby nie). Delikatnie wybiela i czyści, jednocześnie zachowując skuteczność. T. woli trzykolorowe pasty. Dla mie one są za ciężkie, źle się wypłukują z jamy ustnej i szczoteczki. Tylko, że na szczoteczce zostawiają kolory, a w buzi okropny smak :D<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjumfLFRH0MN9Ugjbto6R6ZyqDcRws_0moyQukWeuDY5BNIRXqdL1ngno3aZg1ekORECaa0ux0j5s8UQUC04Fu9ENXmGxRmNgl_DtfbM1k95VFlsQ0BWDdPws3CseheCIq3efVfK8a1ZRdU/s1600/IMG_0525.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjumfLFRH0MN9Ugjbto6R6ZyqDcRws_0moyQukWeuDY5BNIRXqdL1ngno3aZg1ekORECaa0ux0j5s8UQUC04Fu9ENXmGxRmNgl_DtfbM1k95VFlsQ0BWDdPws3CseheCIq3efVfK8a1ZRdU/s320/IMG_0525.png" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0FBD9rWm9UsVR-puA94Pv4MQhIKYplCvEAafQSFM6N1W_NX6LCps1udr0VKUzoJiBUvohb42WhmcbqxJmmz-OsPXNEombgLFM8AkqFVzvywOIYsac1toXF-zaaWSJydYdIl7mV920kwN7/s1600/IMG_0520.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0FBD9rWm9UsVR-puA94Pv4MQhIKYplCvEAafQSFM6N1W_NX6LCps1udr0VKUzoJiBUvohb42WhmcbqxJmmz-OsPXNEombgLFM8AkqFVzvywOIYsac1toXF-zaaWSJydYdIl7mV920kwN7/s320/IMG_0520.png" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na osłodę musieliśmy sobie kupić po paczuszce Jelly Beans! Uwielbiamy je, ale jemy tylko wybiórczo, przez co jedno opakowanie na naszą parę nie zdaje egzaminu. Podbieramy sobie nawzajem nasze ulubione smaki, pozostawiając drugiej połówce czarne fasolki o smaku lukrecji. Ble.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśli możecie, napiszcie w komentarzach, czy chcialibyście zobaczyć projekt Denko. Byłoby to dla mnie przydatne ze względu na fakt, że u mnie z dokańczaniem kosmetyków jest czasem kiepsko. Potrzebuję kopa w tyłek ;P A może recenzja któregoś z produktów?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kilka słów więcej o każdym z produktów znajdziecie w filmiku poniżej. Zapraszam na mój kanał YouTube ;)</div>
<center>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/3VHrzNbxMKs" width="480"></iframe></center>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-36977097950632875712013-08-20T22:26:00.000+02:002013-08-20T22:26:12.455+02:00TAG: Moje blogowe sekrety i niespodzianka!Ostatnio zauroczyły mnie wszelkiej maści tagi. Szukam nowych, biorę udział i podpisuję się czterema łapkami pod niektórymi lepszymi pomysłami. Bo przecież nie ma nic przyjemniejszego niż dać się poznać tej części czytelników, która jest ciekawa i później nawiązać jakąś dyskusję na temat np. naszych wspólnych zainteresowań.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvzyNyMyDa6T5jdN2KDxY-Q0rCuKn2wnz_u4lpVPn6z_VjFp2j10D3ji9BYhQzt-BjzotUbvxoIH0Xost9bT0SkqGDivcmJoV3eP9kYt81eC9bCft34ATCjFG5-dJS5voktRIxGwj1bxIU/s1600/tag+sekrety.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjvzyNyMyDa6T5jdN2KDxY-Q0rCuKn2wnz_u4lpVPn6z_VjFp2j10D3ji9BYhQzt-BjzotUbvxoIH0Xost9bT0SkqGDivcmJoV3eP9kYt81eC9bCft34ATCjFG5-dJS5voktRIxGwj1bxIU/s1600/tag+sekrety.jpg" /></a></div><br />
Startuję więc z tagiem "Moje blogowe sekrety". Krąży od jakiegoś czasu i chociaż nikt mnie nie otagował, postanowiłam przyłączyć się do zabawy.<br />
<br />
<b>1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?</b><br />
Niedługo. Właściwie niedługo prowadzę TEGO bloga, bo wcześniej miałam duużo pamiętnikowych i literackich blogów. Stare czasy, ale wspomnień mnóstwo. Posty publikuję tak często, jak mam potrzebę, wenę, jakiś ciekawy pomysł, chcę coś przekazać moim czytelnikom.<br />
<br />
<b>2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?</b><br />
Na pewno kilka razy. Nie wiem, czy robię to w pierwszej kolejności, nie zwracam na to uwagi. Wydaje mi się, że na pierwszy ogień idzie mój<i> bloglovin'</i> i obserwowane przeze mnie blogi - dopiero później mój własny.<br />
<br />
<b>3. Czy Twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym, że prowadzisz bloga?</b><br />
Rodzice wiedzą, dziadkowie wiedzą, narzczony wie. Jeśli chodzi o znajomych, jest ich może kilku. Nie dlatego, że nie chcę im mówić - po prostu się nie chwalę. Najczęściej dowiadują się przez przypadek, bo np<i>. bloglovin'</i> opublikuje notkę na mojej tablicy na facebooku i widzą to moi znajomi ;)<br />
<br />
<b>4. Posty jakiego typu interesują Cię najbardziej u innych blogerek?</b><br />
Lubię czytać osobiste posty. Coś od autora dla czytelnika. Czytuję recenzje niektórych kosmetyków i lakierów do paznokci, uwielbiam wszytkie posty traktujące o organizowaniu swojego życia i zdrowym odżywianiu. Chyba jakiś rodzaj pogoni za marzeniami :D<br />
<br />
<b>5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom?</b><br />
Szczerze mówiąc niespecjalnie. Prowadzę kanał YouTube z grami, który w ciągu ostatnich dwóch lat dużo mnie nauczył. Między innymi tego, żeby nie zazdrościć, bo twórcy (zarówno filmowi jak i blogowi) to ludzie, a nie zamknięci w swoim światku kosmici ;)<br />
<br />
<b>6. Czy zdarzyło Ci się kupić jakiś kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować na swoim blogu?</b><br />
Może inaczej - od jakiegoś czasu zauważyłam, że jeśli potrzebuję np. balsamu, najpierw szukam takiego dla mojego typu skóry, a potem wybieram ten najbardziej egzotyczny, żeby naskrobać recenzję (tak, kilka dni temu kupiłam taki balsam, więcej wfilmiku <a href="http://www.youtube.com/watch?v=nP8A7s_hryI">TUTAJ</a>).<br />
<br />
<b>7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy?</b><br />
Raczej nie. Może tylko moje wybory są ciut bardziej świadome - sprawdzam opinie blogerek nim kupię cokolwiek.<br />
<br />
<b>8. Co blogowanie zmieniło w Twoim życiu?</b><br />
Otworzyło mnie. To na pewno - byłam dotąd nieśmiałą osobą, ale wzięłam swoje życie w moje ręce. Blog mnie uszczęśliwia - kocham pisać i uwielbiam widzieć, że ktoś to czyta ;)<br />
<br />
<b>9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty?</b><br />
Czasami same przychodzą do głowy, czasem są moją wariacją na temat zasłyszany na innym blogu lub kanale YT. Czasem też po prostu odpowiadam na tag, tak jak teraz.<br />
<br />
<b>10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga, tak że chciałaś go usunąć?</b><br />
Blogów nigdy nie usuwałam, najwyżej po prostu powoli odchodziły w zapomnienie. Nie lubię usuwać swojej pracy, za dużo serca w nią wkładam. Mimo to, tego bloga to nie dotyczy.<br />
<br />
<b>11. Co najbardziej denerwuje Cię w blogach innych dziewczyn?</b><br />
To, kiedy ktoś pisze bez pasji. Może notki nie muszą być super stylistycznie napisane, z dbałością o akapity itp, ale jeśli nie wyczuwam odrobiny polotu i osobowości autora, wyłączam od razu ;)<br />
<br />
Na sam koniec mały bonusik. Gdy na blogu tag o sekretach, na YouTube właśnie pojawil się film, w którym mój T. bawi się w wizażystę i robi mi makijaż ;) Mógłby zastąpić mistrzów! ^^<br />
<br />
<center><iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/f1WmKuF4KwE" width="480"></iframe></center>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-90250528518844923652013-08-15T17:22:00.000+02:002013-08-15T17:23:03.682+02:00TAG: 26 faktów o mnieDużo blogerek robiło ten tag w wersji "50 faktów" lub "30 faktów". Ja postanowiłam nieco zmienić liczbę owych faktów, których za moment się o mnie dowiecie. Dlaczego? A dlatego, że niesie to również pewną zmianę na blogu. Do bloga dołączy vlog. Dlatego zaczynamy!<br />
<ul>
<li><b>Jestem maniaczką Harry'ego Pottera</b>. Po prostu zaczytałam się w tych książkach. Nie od razu, bo pierwsze podejście skutecznie mnie do HP zraziło, ale w piątej klasie podstawówki przestałam być mugolem. Mam wszystkie książki w domu w wersji polskiej i angielskiej - znam je na pamięć ;)</li>
<li><b>Koty forever</b>. Naprawdę. Kiedyś się ich bałam, ale odkąd pierwsze stworzenie tego gatunku zamieszkało ze mną, pokochałam je bezgraniczną miłością.</li>
<li><b>Jestem histeryczką</b>. Nie wiem, czy to przez obniżone poczucie własnej wartości, ale często panikuję. Lubię teatralność swoich małych dramatów, czasem lubię poużalać się nad sobą.</li>
<li><b>Ambicja - moje drugie imię</b>. Dużo złego może można o mnie powiedzieć, ale na pewno ambicji odmówić mi nie można. Zawsze chcę jak najwięcej i jak najlepiej, kosztem swojego czasu wolneo i dobrego samopoczucia. Muszę udowadniać moją wartość.</li>
<li><b>Lubię kierować się rozsądkiem</b>. Może to przez niego porzuciłam chwilowo marzenia występowania na deskach teatrów i zaplanowałam sobie długą, świetlaną, lekarską przyszłość.</li>
<li><b>Lubię pisać</b>. Niestety z marnym skutkiem. Pisane jakiś czas temu powieści utykały w martwych punktach a potem lądowały w czeluściach kosza w komputerze.</li>
<li><b>Nie umiem być zawzięta</b>. Chociaz jestem ambitna i mam wiele planów, niektóre z nich niestety cały czas pozostają w fazie planów lub przechodzą do szufladki z niedokończonymi sprawami.</li>
<li><b>Lubię czytać</b>. Patrząc na punkt pierwszy nie powinno to nikogo dziwić. Jestem książkoholiczką, czytam wszystko, co mi wpadnie w ręce. Nie zawsze z korzyścią dla mojego intelektu ;)</li>
<li><b>Jeździłam konno</b>. I kochałam ten sport. Musiałam przestać, ale nigdy nie przestałam za tym sportem tęsknić.</li>
<li><b>Zakochałam się w Londynie</b>. O czym mogłyście przeczytać <a href="http://caro-beauty.blogspot.com/2013/08/miasto-do-ktorego-chce-sie-wracac.html">tutaj</a>. </li>
<li><b>Uwielbiam ładnie wyglądać</b>. A ponieważ mam zaniżone poczucie własnej wartości, zawsze pytam mojego T. o zdanie i chociaz wiem, że dla niego jestem najpiękniejsza, musi mnie w tym utwierdzać kilka razy dziennie.</li>
<li><b>Lubię celebrować picie herbaty</b>. Imbryczki, zapażarki, herbaty fusowe w trzystu smakach. Tak mogłaby wyglądać komódka w moim wymarzonym mieszkaniu ;D</li>
<li><b>Chciałabym nauczyć się grać na gitarze</b>. Chociaż mam gitarę, umiem na niej wyżępolić tylko "Odę do radości". </li>
</ul>
<div>
Pozostałe 13 faktów znajdziecie w filmiku poniżej. Zapraszam do subskrybowania kanału, mam nadzieję, że blog i kanał YouTube będą się ładnie uzupełniać ;)</div>
<div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div>
<center>
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="360" src="//www.youtube.com/embed/7evyprGxOxk" width="480"></iframe></center>
</div>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-22326158723586713542013-08-08T21:29:00.000+02:002013-08-08T21:36:42.130+02:00Miasto, do którego chce się wracać"Londyn na głowę moją rzucił czar, wciągnął mnie jego kolorowy gwar" i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko podpisać się pod tymi słowami Pocahontas. Lubię wracać do tej piosenki i tak jak pasowała ona do mojego nastroju pięć lat temu, gdy odwiedzilam to miasto po raz pierwszy, tak pasuje ona do mojego obecnego nastroju, kiedy drugą wizytą w Londynie potwierdziłam swoje wyobrażenia o tym mieście i pozostałam w nim bezgranicznie zakochana.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ER8QqxksExlmn2O_MkM8wFbaIGJ4Rs0x6rjiia75m4gSIGLtm1eESqUNVIqUPoIjjA8Vy12SMtxBApcexhJOAv7sLX2mTrmceAYOhZ77w7q2xcp7QWbOFz4dwJN_YfCpF_Kl2pxOcXvG/s1600/IMG_0146.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ER8QqxksExlmn2O_MkM8wFbaIGJ4Rs0x6rjiia75m4gSIGLtm1eESqUNVIqUPoIjjA8Vy12SMtxBApcexhJOAv7sLX2mTrmceAYOhZ77w7q2xcp7QWbOFz4dwJN_YfCpF_Kl2pxOcXvG/s400/IMG_0146.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zdecydowanie można mi zazdrościć. Ten siedmiodniowy przegląd wszystkich najważniejszych miejsc był na pewno wspaniały, ale zostawił po sobie niedosyt. Po Picadilly mogłabym chodzić w nieskończoność, błądząc w mniejszych handlowych uliczkach, oglądając wystawy sklepowe. </div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyor_Aq5pHMuO2oL3y3LlxiNsHjLcGD3pM3snGl6iKtJKOiElm4Ui1YdJNvMJC9RoMP0-jONQBNF5krAe43n0VxuwuUM19Vx3FZw-Y5N5O4tFLDUKgU721j6PWCW18p6f7JFYeqF1VoNtU/s1600/IMG_0152.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyor_Aq5pHMuO2oL3y3LlxiNsHjLcGD3pM3snGl6iKtJKOiElm4Ui1YdJNvMJC9RoMP0-jONQBNF5krAe43n0VxuwuUM19Vx3FZw-Y5N5O4tFLDUKgU721j6PWCW18p6f7JFYeqF1VoNtU/s400/IMG_0152.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Drugi dzień należał zdecydowanie do intensywnych, odwiedziliśmy London Eye, wystaliśmy się w długiej na 50 minut kolejce do wejścia na to wielkie koło, by obejrzeć miasto z góry. Dokładnie tak, jak je zapamiętałam, świetny widok na Big Bena i Parlament, Tamizę, pałac Buckingham, a także budynek, w którym stacjonuje gwardia konna.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzC5V7V-ebGhlN90HAX0LvrTOOLQ3bq-v9Vd88DX3bqoPY7pyGsIcDCO3IvDap8Y25LFY-yoosj1haEU2B81RKtbYdZ-r-3hpk2uEO90i6mY-ugMXyHPw609RCv_sja6kFODZ7Rdj2sqJO/s1600/IMG_0174.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzC5V7V-ebGhlN90HAX0LvrTOOLQ3bq-v9Vd88DX3bqoPY7pyGsIcDCO3IvDap8Y25LFY-yoosj1haEU2B81RKtbYdZ-r-3hpk2uEO90i6mY-ugMXyHPw609RCv_sja6kFODZ7Rdj2sqJO/s400/IMG_0174.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W Londynie na kolana rzucają nawet muzea. Są wyjątkowo interaktywne, co w Polsce zdarza się rzadko - chyba tylko w Centrum Kopernika w Warszawie. Tam praktycznie każde muzeum ma chociaż jedną ekspozycję, w której można wszystkiego dotknąć, przetestować, obejrzeć dokładnie z każdej strony. W Muzeum Historii Naturalnej nawet dinozaury były jak żywe, ruszały się, ryczały i były w swojej roli tak przekonujące, że przez chwilę pomyślałam, że albo ja cofnęłam się w czasie, albo ci naukowcy, którzy pracują w bankach DNA w końcu odtworzyli te wielkie gady z jakiejś starej próbki. W centrum Darwina weszliśmy do wielkiego kokonu, gdzie uczyliśmy się wszystkiego o ewolucji, a na wystawie o człowieku badaliśmy układy w organizmie, komórki i zmysły. Szkoda tylko, że nie zdążyliśmy zobaczyć wszystkiego w jeden dzień. Wyszliśmy z zamiarem powrotu, który nam się jednak już nie udał :(</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeIHLNJicM2bJdeuyNzz9twwTj9aE8mdlRNKrB9xlxfPo6vWVaVpvS4x3hd-7eJ4UbtAIK_dzSu_0qtIOoMMzA4Ulf54YD52rS0-ACTMPq3x2LqLyKFbyD0TQZD2sKj3GtGQ2hF9GJAXkx/s1600/IMG_0194.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeIHLNJicM2bJdeuyNzz9twwTj9aE8mdlRNKrB9xlxfPo6vWVaVpvS4x3hd-7eJ4UbtAIK_dzSu_0qtIOoMMzA4Ulf54YD52rS0-ACTMPq3x2LqLyKFbyD0TQZD2sKj3GtGQ2hF9GJAXkx/s400/IMG_0194.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dorobiłam się nawet zdjęcia ze Shrekiem i z Ciastkiem. Muzeum Madame Tussauds to bez wątpienia magiczne miejsce. Można podejść, dotknąć, przytulić swojego ulubionego aktora, piosenkarza, postać z bajki... Tajemniczości korytarzom dodaje fakt, że nie wiemy po pewnym czasie kto jest prawdziwy, a kto z wosku. Korytarz strachu był naprawdę straszny, a przejażdżka taksówką naprawdę klimatyczna.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioZydNkw7C_0PjlLjYM_-6LaaqGan3coFaYHJkiJQP4P8-1YH1bi2tvP-AnfDLcbHJq3ccpnvLB9bfSD6W7rqaYfo8OKOUzU6gjchn3RYcaawZNdaqFkHK9X1qTgy0opjSVMi7MbQOcRA0/s1600/IMG_0264.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioZydNkw7C_0PjlLjYM_-6LaaqGan3coFaYHJkiJQP4P8-1YH1bi2tvP-AnfDLcbHJq3ccpnvLB9bfSD6W7rqaYfo8OKOUzU6gjchn3RYcaawZNdaqFkHK9X1qTgy0opjSVMi7MbQOcRA0/s400/IMG_0264.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Miejsca takiego jak to nie widziałam nigdy w życiu. Czy może być coś piękniejszego dla fanów słodyczy niż czteropiętrowy sklep z M&M's? Cztery piętra cukierków w różnych smakach (nie tylko tych tradycyjnych ;P) i kolorach, pluszaków, ubrań i całej masy innych gadżetów, a także niesamowite laboratorium mieszania smaków, gdzie pracownik tworzył gotowe mieszanki do kupienia później w sklepiku. Miejsce, w którym dostałam istnego oczopląsu ;D Ślinka pociekła i aż chciało się wracać.</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0W_Bdxok9DJjSB37RpHqbwnQN1wcMRXFWrCigLZmvuqHlNGy9VBI72eRsAUMY2VJBxlOZmDm3_xpCt4_43tNlMhaUSetBjcTP45w38EWdiPiYSLuUneGy1zwH1neTlWVW6yAOH7bwqzB4/s1600/IMG_0273.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0W_Bdxok9DJjSB37RpHqbwnQN1wcMRXFWrCigLZmvuqHlNGy9VBI72eRsAUMY2VJBxlOZmDm3_xpCt4_43tNlMhaUSetBjcTP45w38EWdiPiYSLuUneGy1zwH1neTlWVW6yAOH7bwqzB4/s400/IMG_0273.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co mnie za każdym razem czaruje to na pewno to, że Londyn jest miastem artysyów i wspiera ich całym swoim sercem i duszą. Muzycy mają wyznaczone w całym mieście miejsca, które mogą wynająć i dorobić parę funtów, jeśli są naprawdę dobrzy (a zapewniam Was, zazwyczaj tylko piekielnie dobrzy występują publicznie) i nikt nie robi z tego problemu. Ludzie są zadowoleni, artyści również. No ale, muzycy są również w Polsce. Na dziko, bo na dziko, ale są. Pan powyżej, rzeźbiący cuda w piasku nad Tamizą wprawił mnie w osłupienie i przetarłam oczy z wrażenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihrHKWSirgLPrIdqI1mkrSPI9gEa9stwSi28K11rTIz8ZhncqpyQ_OiODNIz1PKUVw_NM9gWVUBC3tRa4DlTdfzNX13iIEN2kyjTG-Uw8XtvZqcWuAIDNWqBs5bTwpmdnnJPVpcEuW_ohe/s1600/IMG_0280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihrHKWSirgLPrIdqI1mkrSPI9gEa9stwSi28K11rTIz8ZhncqpyQ_OiODNIz1PKUVw_NM9gWVUBC3tRa4DlTdfzNX13iIEN2kyjTG-Uw8XtvZqcWuAIDNWqBs5bTwpmdnnJPVpcEuW_ohe/s400/IMG_0280.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
British Museum chyba jako jedyne nie zachwyciło. Byłam pięć lat temu i o tyle o ile wtedy uderzył mnie ogrom zbiorów i ich bezcenność, tak tym razem czułam się jakbym odgrzewała kotlet. Dobrze, że mój T. zobaczył, bo raz wejść warto, ale nie spędziliśmy tam zbyt wiele czasu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiwIV2HAyCfRgZJ-JWuqtwuN2htXbY2pzDOMvhv4VwS4UCJhiyGMtgZLxHpw4JSaHevHtDe8dQ8LvoQoWZM4kngJMCgJMPiEXf7e8ruPE3zKtfCsyi6zV-MoEi_xCEvo7HB7A4hvopxba_/s1600/IMG_0283.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiwIV2HAyCfRgZJ-JWuqtwuN2htXbY2pzDOMvhv4VwS4UCJhiyGMtgZLxHpw4JSaHevHtDe8dQ8LvoQoWZM4kngJMCgJMPiEXf7e8ruPE3zKtfCsyi6zV-MoEi_xCEvo7HB7A4hvopxba_/s400/IMG_0283.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jako ciekawostkę wybraliśmy się na zachód miasta do drugiej strefy w poszukiwaniu tak zwanych "funciaków". Znaleźliśmy dwa - Poundworld i jeszcze jeden, którego nazwy niestety już nie pamiętam. Oba były po dwóch stronach małej galerii handlowej. A na piętrze restauracje. W ramach ciekawostki postanowiliśmy zajrzeć do "eat all as you can" indyjskiej restauracyjki. Pomijając fakt, że przemiły kelner mówił z angielskim o tak dziwacznym akcencie, że znałam tylko co piąte słowo, które wypowiadał (co zwykle mi się nie zdarza, uwierzcie ;P), jakoś się dogadaliśmy. Dostaliśmy maślany i czosnkowy chlebek naan, przepyszny ryż i cały bufet jedzenia od curry z kurczaka i jagnięciny zaczynając, na świeżych owocach, ciastach i lodach kończąc. I mieliśmy na to kilka godzin ;D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVi6MNfRKZbIYQN0CrlDIcSH3yQUHKX1vrzPQE-GLgZcb7ax4oXCIbqWpByi-xW0X-bbT_-0_K8pw4Qy4VFdCAJ_e4LRF5MN8jwK3Wmv3DciGGL-7uJzPXlXhOsyYup7nmx2L8trM0rwid/s1600/IMG_0284.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVi6MNfRKZbIYQN0CrlDIcSH3yQUHKX1vrzPQE-GLgZcb7ax4oXCIbqWpByi-xW0X-bbT_-0_K8pw4Qy4VFdCAJ_e4LRF5MN8jwK3Wmv3DciGGL-7uJzPXlXhOsyYup7nmx2L8trM0rwid/s400/IMG_0284.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Będąc w Londynie nie mogłam sobie odmówić też spróbowania, czym się różni polski Starbucks od tamtejszego. Otóż różni się wszystkim. Zamówiłam niedostępne u nas (chyba, bo dawno nie byłam ;o) Triple Caramel Frappucino, dostałam świetną kawę z bitą śmietaną, syropem karmelowym i chrupkami z karmelu - cud miód i karmel, chciałoby się rzec. Mój T. zamówił Mango Passion Fruit u nas zwane Mango Juicem. I tam czuć było mango - dostał fusiasty, zawiesisty lodowy napój robiony z PRAWDZIWEGO mango, a nie z soku ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXavMSUfFpIUEBKbrkigXTZyxH3glUSQUjpZKBk2ALpLatLqQaFbSqkWdfjmbOLt5zeSYp2uIuIOgF0ITpRcvX727jvX5ETE_2ESxd-22IR7A7CZB_MCZIWuK6g9PejyNMeanCrAXcb0_h/s1600/IMG_0311.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXavMSUfFpIUEBKbrkigXTZyxH3glUSQUjpZKBk2ALpLatLqQaFbSqkWdfjmbOLt5zeSYp2uIuIOgF0ITpRcvX727jvX5ETE_2ESxd-22IR7A7CZB_MCZIWuK6g9PejyNMeanCrAXcb0_h/s400/IMG_0311.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kontynuując kulinarną wycieczkę, obiecałam sobie, że spróbuję londyńskiej chińszczyzny. I tak też trzy dni przed wyjazdem znalazłam niedaleko naszego hoteliku małą chińską restauracyjkę nastawioną na take-away. Dla nas jak znalazł, woleliśmy zjeść w zaciszu pokoju. No i trzy dni z rzędu jedliśmy tam kolacje - mi posmakował kurczak słodko-kwaśny z ryżem, T. wyłamał się ostatniego dnia i zamówił coś otrzejszego (też kurczak, ale nie wiem z czym ;D). Z polecenia zresztą miłego chłopaka, który obsługiwał tam klientów. Stwierdził, że jego polscy koledzy bardzo lubią to danie ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK6nPtNkWkAAf3iabm2ezjNapjz_5atWXLBaEvZCsuD3T8u8XrtsyFoe6s-_dCd5ZY8QH0Bm5IxftM0-odgAqYAfcXdWaA3LiIVNm9GybiE-d2UCqen_kpPa3ZNhbdoPRQO6t1Z7ckrS6D/s1600/IMG_0384.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgK6nPtNkWkAAf3iabm2ezjNapjz_5atWXLBaEvZCsuD3T8u8XrtsyFoe6s-_dCd5ZY8QH0Bm5IxftM0-odgAqYAfcXdWaA3LiIVNm9GybiE-d2UCqen_kpPa3ZNhbdoPRQO6t1Z7ckrS6D/s400/IMG_0384.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kolejnym kulinarnym must-eat było tradycyjne fish & chips. Zdecydowaliśmy się na nie dość późno, za każdym razem odrzucając je z powodu ceny, ale w końcu gdy poszliśmy do Tower powiedzieliśmy sobie "Hej! Być tu i nie spróbować? Po co żałować pieniędzy, taniej nie będzie" i spróbowaliśmy. Ryba przepyszna, tradycyjne grube frytki jeszcze lepsze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_fqxM6iq4zngjNtxxPX0as6fjZW86AsCswXBpbsHxWmnIQmMCCxXLe2N8QDYw2CZ9_AmWdlnHbS4jHLdRLm97OUsmmAZNNHo_wEyljocuBXHOHuffqvOCl8ySJxWoGId2aYYzRCC1kbdZ/s1600/IMG_0325.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_fqxM6iq4zngjNtxxPX0as6fjZW86AsCswXBpbsHxWmnIQmMCCxXLe2N8QDYw2CZ9_AmWdlnHbS4jHLdRLm97OUsmmAZNNHo_wEyljocuBXHOHuffqvOCl8ySJxWoGId2aYYzRCC1kbdZ/s400/IMG_0325.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśli już o Tower mowa, nie mogło zabraknąć zdjęcia z Tower Bridge. W samej twierdzy nie zwiedzaliśmy zbyt wiele ze względu na gigantyczne kolejki do prawie każdej wystawy. Zwiedziliśmy tylko dwie mniejsze, na których było średnie zainteresowanie - na tortury stalibyśmy godzinę. Chciało nam się czekać tylko na klejnoty koronne - uważałam, że jest to coś, co muszę zobaczyć i co musi zobaczyć mój T. Ja już raz widziałam, on miał przeżyć przygodę życia i zakochać się w tym mieście tak jak ja - najpilniej strzeżone skarby monarchii musiał zobaczyć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3LJPs_ue2NgWVN2UL0avYHAuCDNTP6ZADFgaVC4an0qrh7miMrRm6qVMIeKz3IEwbLQNd8V6oabtU-BTIdTZS3Dxc4uwM1FPzxLSbewpzd7IPxsc-JPgcTRqnLQu_Hrv_zWWQ6PBjDnWG/s1600/IMG_0398.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3LJPs_ue2NgWVN2UL0avYHAuCDNTP6ZADFgaVC4an0qrh7miMrRm6qVMIeKz3IEwbLQNd8V6oabtU-BTIdTZS3Dxc4uwM1FPzxLSbewpzd7IPxsc-JPgcTRqnLQu_Hrv_zWWQ6PBjDnWG/s400/IMG_0398.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Udało się nam też w ostatni dzień załapać na zmianę warty pod pałacem Buckingham. W sierpniu odbywały się one tylko w dni parzyste, a jedna nie odbyła się w ogóle ze względu na wyścig rowerowy przebiegający przez całe city i kończący się właśnie pod pałacem. Całość naprawdę robi wrażenie, warto było spędzić tam dwie godziny - godzinę żeby zająć dobre miejsce i godzinę oglądać całą ceremonię.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgykZv6owjx4Gh7gaCdekGQkOLp2wT6jLqEZmyrtfPoDT8I4rKX3QAGZksGkqKNvJTv0WN-vEbfOiq5AvCYdrvTChOwTvlwl5G3vJHszsf9Ckypq6ODFMxVjhNVqntHon9dqkWYrIt01lnX/s1600/IMG_0440.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgykZv6owjx4Gh7gaCdekGQkOLp2wT6jLqEZmyrtfPoDT8I4rKX3QAGZksGkqKNvJTv0WN-vEbfOiq5AvCYdrvTChOwTvlwl5G3vJHszsf9Ckypq6ODFMxVjhNVqntHon9dqkWYrIt01lnX/s400/IMG_0440.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Miałam sobie już odpuścić zdjęcie z czerwoną budką - przecież to takie przereklamowane. Ale to był ostatni dzień i chciałam chłonąć wszystko tak mocno, jak się dało - rzucić się w wir tego miasta, zobaczyc jeszcze więcej, jeszcze szybciej, bo przecież tylko godziny dzieliły nas od powrotu. No i mam zdjęcie. Tak samo zadziałał na mnie Big Ben w ostatni dzień - już mieliśmy wracać do "domku", a okazało się, że chociaż przechodziliśmy całkiem blisko Parlamentu, nie mam ani jednego zdjęcia zegara!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUi0_NFavTSf0KdAw8q-jl-NLWGmcSBHzfe-dzlPnVtvnU9mXXBgPMzDI4kC0PKuMSXD6VZPPZT-fmpgZHbydxNeE6IeEHKRZtwwBqOGq8Ng5G9eXGeulY_YjT_UbTU1XFy4IR1F-vcmTc/s1600/IMG_0461.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjUi0_NFavTSf0KdAw8q-jl-NLWGmcSBHzfe-dzlPnVtvnU9mXXBgPMzDI4kC0PKuMSXD6VZPPZT-fmpgZHbydxNeE6IeEHKRZtwwBqOGq8Ng5G9eXGeulY_YjT_UbTU1XFy4IR1F-vcmTc/s400/IMG_0461.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na sam koniec, upewniając się, że wszystkie najważniejsze miejsca odwiedziliśmy, przekartkowałam jeszcze raz przewodnik. No i o zgrozo okazało się, że nie byliśmy w Muzeum Nauki. Musieliśmy nadrobić, wszak my naukowcy :D Dużo wystaw było interesujących, ale jak zwykle wyszło na to, że T. zaślepiają samochody i silniki, a ja najchętniej poleciałabym na Marsa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaJCm-0pCt_1IjQ-tZokFN7nDKDm9hPtFRgXXfYCFHo6qq1-qhhpOo2WjKvSmZvm3aeHCvoiuxNqAYRt3CwSgHqTwv_V4LHV0I-qPo5cZnRss08E8QrNo6j-Gcyi2BgrNiojALt5MDCUoc/s1600/IMG_0470.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjaJCm-0pCt_1IjQ-tZokFN7nDKDm9hPtFRgXXfYCFHo6qq1-qhhpOo2WjKvSmZvm3aeHCvoiuxNqAYRt3CwSgHqTwv_V4LHV0I-qPo5cZnRss08E8QrNo6j-Gcyi2BgrNiojALt5MDCUoc/s400/IMG_0470.png" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Londyn nas oczarował. Klimatem, ludźmi, uliczkami, sklepami, miejscami znanymi z filmów i całą tą swoją otoczką. Jest mocno komercyjny, zatłoczony, pełen turystów, ale może dlatego tak go pokochaliśmy? Tętni życiem, tak jak my tętnimy życiem. Może na starość Londyn zmęczyłby nas tak, jak męczy na codzień jego mieszkańców, bo jak długo można mieszkać w takim gwarze i pośpiechu? Zadałam sobie to pytanie i stwierdziłam, że nie wiem, ale na pewno chcę tam trafić na rok czy dwa ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com7Londyn, Wielka Brytania51.511213899999987 -0.1198243999999704151.195100899999986 -0.7652713999999704 51.827326899999989 0.52562260000002958tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-25984005883314249622013-08-02T12:00:00.000+02:002013-08-02T12:00:13.649+02:00Powiedziałam "STOP suchej skórze"Od jakiegoś czasu na blogu mogliście zauważyć banner z tajemniczym hasłem "STOP suchej skórze". Chociaż nie wiem, ilu z Was tak naprawdę zastanowiło się, o co chodzi, spieszę z odpowiedzią! Wreszcie zagadka rozwiązana ;D<br />
<br />
Akcja "STOP suchej skórze" została zorganizowana przez Beauty Face - firmę zajmującą się głównie produkcją hydrożelowych płatów kolagenowych do twarzy, ciała i okolic oczu. Nie słyszałam o niej przed wzięciem udziału w przedsięwzięciu, dlatego bardzo chętnie się zapisałam - lubię poznawać nowe firmy, produkty i doświadczać nowych wyzwań. Wszystko odbywało się w bardzo tajemniczej atmosferze, co jakiś czas dostawałam nowe informacje z coraz to nowszymi szczegółami. Aż nadszedł ten dzień ;) Odebrałam list z drobną paczuszką.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHaBdv0lBpUB0EdtFHV4hToGXLNYXXEtxQ3a1e7GO020Fv7bQ5D_39rurDE6qClbUIOwK_EE_GI4vZdrirrZmWEpcsZpDxw67KP62fWIpx3lpjGVRXkald28ralG44_aVr90_aOC3hgAuI/s1600/IMG_0135.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHaBdv0lBpUB0EdtFHV4hToGXLNYXXEtxQ3a1e7GO020Fv7bQ5D_39rurDE6qClbUIOwK_EE_GI4vZdrirrZmWEpcsZpDxw67KP62fWIpx3lpjGVRXkald28ralG44_aVr90_aOC3hgAuI/s320/IMG_0135.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFrHCsitNYcvPCXKyWA9e0CPbN3NyhJX7njn3_97c_cuWhzWxI4PqEJW1AztnoYFJ9DhX2eD0eScxm1tu0EST0WQg29xAZIQQeGGYjML1oEmf0qJMj4mByOkL1q2zn7oFcxZVNVG6AU5xE/s1600/IMG_0137.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFrHCsitNYcvPCXKyWA9e0CPbN3NyhJX7njn3_97c_cuWhzWxI4PqEJW1AztnoYFJ9DhX2eD0eScxm1tu0EST0WQg29xAZIQQeGGYjML1oEmf0qJMj4mByOkL1q2zn7oFcxZVNVG6AU5xE/s320/IMG_0137.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W liście znajdowały się dwie ulotki. Jedna przedstawiała ofertę firmy dotyczącą płatków pod oczy i ich rodzajów wraz z opisami. Druga zawierała wskazówki, które mają pomóc nam w pielęgnacji naszej skóry w lecie, gdy jest ona szczególnie narażona na przesuszenia. Chociaż dowiadujemy się z niej rzeczy oczywistych, takich jak to, że powinniśmy smarować się kremami z filtrami UV, spożywać odpowiednią ilość wody w ciągu dnia (o tym pisałam trochę <a href="http://caro-beauty.blogspot.com/2013/06/jak-to-jest-z-ta-woda.html">TU</a>), czy też stosować maski, które regenerują skórę wokół oczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przejdźmy do samego produktu. Płatki zapakowane są w estetyczne opakowanie. Moją uwagę przykuły tylko błędy w opisie produktu na odwrocie. Po pierwsze brak czasu stosowania - należy nałożyć pod oczy, ale na jak długo? Przyjęłam tu standardowe 20 minut + do wyschnięcia płynu z płatków, ale nie wiem, czy zastosowałam je poprawnie. Oprócz tego, w polskiej naklejce ze składem, urywa się on w dziwnym miejscu (podczas gdy angielski niżej pozostaje chyba w całości?). Wiem, że na pewno składa się ona z<i> naturalnego kolagenu morskiego, wyciągu z czerwonego wina, witaminy C i alantoiny</i>. Pozostałe składniki, wymienione już po angielsku to: <i>glycerin, vitis vinifera extract, licorice, root extract, hyaluronic acid, L-ascorbic acid, rosa canina fruit oil, propylene glycol, glyceryl stearate</i>. Nie są to wszystkie składniki - reszta była niewyraźnie wydrukowana :( Mały minus, ale konieczny do poprawy - lubię wiedzieć, co nakładam na twarz. Wy chyba też? ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Sam opis płatków również postawił mnie pod pewnym znakiem zapytania. Po składzie wiedziałam już, że moja skóra jest na nie ciut zbyt młoda (jeszcze kilka lat by się przydało ;P), ale zaniepokoiła mnie nieścisłość w opisie. Na naklejce napisano: "<i>skóra dojrzała i w wieku (jakim?), odwodniona, potrzebująca natychmiastowej regeneracji i nawilżenia, szara, matowa, zwiotczała, pozbawiona blasku, kolorytu</i>". Tymczasem w ulotce zaznaczono "<i>dla skóry w każdym wieku</i>".</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dobra, przebrnęłam przez opakowanie. Wyciągnęłam z niego dwie różowe galaretki (magia hydrożelu ;P), przyłożyłam do dolnych powiek i chlup, przykleiły się. Wilgotne, koją od początku, przynoszą uczucie chłodu (co jest dość miłe w trzydziestostopniowy upał, uwierzcie mi ;P). A potem nawet kot chciał ze mną zapozować do zdjęcia ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL-Ix715KjFtU8FlBZfPUjw90ac2-mlP2RtI0PiKiWf4b9yfE4pKJlQH2b8dtbEXgO5YL1vQeOgSSw-mZJrsBeDQ1h-YBDcwOy49WX3KHZZSJofmyjQnwDsNTCsRDMju5JafDJPx8RXCkW/s1600/IMG_0138.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="391" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiL-Ix715KjFtU8FlBZfPUjw90ac2-mlP2RtI0PiKiWf4b9yfE4pKJlQH2b8dtbEXgO5YL1vQeOgSSw-mZJrsBeDQ1h-YBDcwOy49WX3KHZZSJofmyjQnwDsNTCsRDMju5JafDJPx8RXCkW/s400/IMG_0138.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak widać, płatki zjeżdżają z twarzy, więc proponuję się położyć wygodnie i zapomnieć o całym świecie na czas. Po ich zdjęciu chwilę musiałam się zastanowić nad efektem. Nawilżyły, trochę ściągnęły skórę pod oczami, więc w ich działanie przeciwzmarszczkowe mogę uwierzyć ;P Tylko takie efekty można zaobserwować po jednorazowym użyciu. Powiem tak, bardzo sympatyczny produkt i naprawdę chciałabym dostać zestaw na kilka aplikacji (o ile można używanie tych płatków nazwać aplikacją? ;D) - dobrze byłoby sprawdzić jego długofalowe działanie. Chociaż przez dwa tygodnie. Ewentualnie tydzień.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Płatki można kupić na stronie internetowej <a href="http://www.beautyface.pl/pl/p/ZESTAW-7-X-REGENERUJACO-NAWILZAJACE-KOLAGENOWE-PLATKI-POD-OCZY-Z-CZERWONYM-WINEM/266">BeautyFace</a>, w tym samym miejscu znajdziecie również ich pełną ofertę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Któraś z Was je już stosowała na dłuższą metę niż jednorazowo? Na ile spełniają się obietnice z opakowania? ;)</div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-42355620623310188232013-07-25T18:40:00.000+02:002013-07-25T18:40:29.965+02:00Siedem dni w ElbląguI znów poleciałam sobie w kulki. Te wakacje wydają mi się wyjątkowo wyjazdowo-intensywne. Jeszcze przed samym Londynem teściowie z Elbląga postanowili wpaść do Wrocławia i przywieźć nas do nich, a potem zaproponowali również drogę powrotną. Mieliśmy wybór? Nie, ale nie oznacza to, że nie chcieliśmy jechać. Bardzo chcieliśmy. Ja dlatego, że nigdy w tym mieście nie byłam, a mój T. dlatego, że stęsknił się za rodzinnym miastem, którego dwa lata nie widział (nie licząc zeszłorocznego epizodu trwającego godzinę). Tak więc w zeszły wtorek wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy.<br />
<br />
Elbląg urzekł mnie gościnnością. Zarówno rodzina T. jak i jego znajomi, okazali się bardzo sympatyczni (no dobra, część znałam, ale nie zmieia to faktu, że inaczej jest rozmawiać z kimś przez telefon/skype, a inaczej doświadczyć jego cudownego charakteru na własnej skórze). Dużo czasu spędziliśmy właśnie w odwiedzinach. Tu kuzyn, tam bratanica, znajomy, znajoma, i tak dalej, i tak dalej. Jeśli jednak nie byliśmy akurat u kogoś, czas wypełniały nam spacery po starówce, nad Kanałem Elbląskim. Odkryłam Starą Mydlarnię, która kusiła mnie swoimi pachnącymi kosmetykami (tak swoją drogą, to sieciówka, prawda?). Czymże byłyby jednak wakacje bez dobrych lodów?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0HMUspg0oyOWIvp82Ueto0Yno8fJw7PyFjYbxhe9gUu-kf48Ybc8E-IpdKFVl9spXk3y_NqHgSWbFKxXWnXUn5asPlVVUGMsaVN96oTLKreGFSHe2oBClblMcbzTjOe4P4onAURd3cRPy/s1600/IMG_0069.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0HMUspg0oyOWIvp82Ueto0Yno8fJw7PyFjYbxhe9gUu-kf48Ybc8E-IpdKFVl9spXk3y_NqHgSWbFKxXWnXUn5asPlVVUGMsaVN96oTLKreGFSHe2oBClblMcbzTjOe4P4onAURd3cRPy/s320/IMG_0069.png" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6sc1i2McbiINja7y6_SadxKtdSMO4Ly36NE5T7njEOMfFDogiQPk-61VhlPM674o8Hwg3sKS0q0ewcchBbEz407pAhzxtqu5ON-GRiTnpNn602kU7jPNl4voUmhRr1QtE4AoXhw9nOwhg/s1600/IMG_0118.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6sc1i2McbiINja7y6_SadxKtdSMO4Ly36NE5T7njEOMfFDogiQPk-61VhlPM674o8Hwg3sKS0q0ewcchBbEz407pAhzxtqu5ON-GRiTnpNn602kU7jPNl4voUmhRr1QtE4AoXhw9nOwhg/s320/IMG_0118.png" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obie porcje kupione w tym samym miejscu. Gałkowane z Zielonej Budki - szału nie ma. Te po prawej - to było coś. Chociaż nie są to oryginalne Soprano (które na pocieszenie dostaliśmy później w Gdańsku - o tym za chwilę), te były naprawdę dobre. A można się na nie naciąć, oj można. My wolimy te bardziej wodniste, tymczasem gdzieś po świecie krążą ciężkie, aż maślane, wersje tych lodów. Wstydźcie się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Elbląg to od teraz także moja kolebka sushi. Pierwszego dnia natknęliśmy się na spory banner "Płacisz 35 zł, jesz ile chcesz". Postanowiliśmy iść, jako że taniej o połowę niż we Wrocławiu. To znaczy zestaw reklamowany jako dla dwojga (30 kawałków) kosztował 45 zł, a wrocławski dwuosobowy zawierający kawałków 24 kosztuje 79 zł. Nieufnie podeszliśmy do kwestii bufetu, ale w końcu się zdecydowaliśmy. Zgodnie stwierdziliśmy, że był to strzał w dziesiątkę. Pomyślcie tylko, zasiadacie na stołeczku barowym przy taśmie, na którą po dłuższej chwili (potrzebnej na przygotowanie ;P) wjeżdżają małe talerzyki z porcyjkami sushi. Albo po cztery krążki maki, albo jedno futomaki, tatar z łososia, sałatka nie wiem z czego, ale dobra, na deser galaretki i świeże owoce. A co najbardziej mnie zdziwiło? Maki i futomaki w cieście na ciepło - dla mnie rewelacja. I tak siedzicie sobie, nawet od 12.00 do 17.00 i jecie i jecie i jecie. Można się najeść - szczerze mówiąc pierwszy raz zapłaciłam tak mało i FAKTYCZNIE się najadłam. A, na przystawkę miso - bardzo dobra, ale nie moje smaki ;( Znacie takie miejsca we Wrocławiu? Bo jeśli Elbląg to tylko tu - ul. Rzeźnicka :D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8P4LQpNmOH97LFMpuEBK_VvmBtOzcF5QiDCEwtqWsa2zWfJhTdSpft6k2WTZG14w4iA4KFSTAxp9rkgC5ebY4tY-Xjj8pP13kJ_lMOIGTGz1QtiCcAOqAzRzucKblALB-R3ivf9s8ksfn/s1600/IMG_0084.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj8P4LQpNmOH97LFMpuEBK_VvmBtOzcF5QiDCEwtqWsa2zWfJhTdSpft6k2WTZG14w4iA4KFSTAxp9rkgC5ebY4tY-Xjj8pP13kJ_lMOIGTGz1QtiCcAOqAzRzucKblALB-R3ivf9s8ksfn/s320/IMG_0084.png" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Będąc w obcym mieście nie może zabraknąć mojej ulubionej przejażdżki miejscową komunikacją miejską. No, kocham tramwaje, autobusy, pod warunkiem, że nie są to moje, te wrocławskie. Spowszedniały, a podróż nimi często traktuje się jak konieczność, a nie przyjemność - urok życia w dużym mieście. Urok życia w ogóle, bo jak się cieszyć z podróży tramwajem, kiedy wkoło ścisk, a tobie się spieszy?<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAv6R40UaxGFnOAxymULAdu4TWk6zV2FCxyXifw1N7kBPd8wDBp2N3FDKHP9PUU4rEXdvmJOqTdbjZ0rJjClCyIu9PaKLmVbxEzVxfsshVwStJhbkcu9O1Ki2bZ37fmLQ2D6bJlAgtN_82/s1600/IMG_0071.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAv6R40UaxGFnOAxymULAdu4TWk6zV2FCxyXifw1N7kBPd8wDBp2N3FDKHP9PUU4rEXdvmJOqTdbjZ0rJjClCyIu9PaKLmVbxEzVxfsshVwStJhbkcu9O1Ki2bZ37fmLQ2D6bJlAgtN_82/s320/IMG_0071.png" width="240" /></a></div>
Punktem kulminacyjnym tej całej wyprawy na północ Polski był chyba nasz spontaniczny wyjazd do Gdańska. T., jego kuzyn, znajomy i ja - taka czwóreczka wsiadła w pociąg i o 20.00 w niedzielę była już na dworcu PKP w Gdańsku. Zrobiliśmy spory spacer po starówce - Gdańsk nocą jest piękny, żywy i aż strach to przyznać, bardziej zatłoczony niż Wrocław o tej samej porze. Co tu się dziwić - nasz Rynek chyba ugina się pod natłokiem banków, Żabek i lumpeksów. W końcu rozłączyliśmy się i ja z T. zdecydowaliśmy, że najbliższym pociągiem wracamy do domu. Noc w KFC, na dworcu i w McDonald's, bo nie mieliśmy gdzie się podziać była ciężka, ale udało się. O 5.10 odjechał pociąg do Malborka, skąd po 40 minutach mieliśmy przesiadkę do Elbląga. Wróciliśmy bardzo zmęczeni, ale dla tego nocnego spaceru było warto.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRcPw4D9MVWRi7snLWtjbG_aPYSxbf5qbz7lV9xY5_UbjJw8Ew3SWG_TPT4YrsmyVwbNVRb7I1G3NzktmYUv63V5vFLsn1h12wF7zFrxacbEOkhyphenhyphen83CCy4Fl9VyoQkbbhJ8US9u81QBI8T/s1600/IMG_0128.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRcPw4D9MVWRi7snLWtjbG_aPYSxbf5qbz7lV9xY5_UbjJw8Ew3SWG_TPT4YrsmyVwbNVRb7I1G3NzktmYUv63V5vFLsn1h12wF7zFrxacbEOkhyphenhyphen83CCy4Fl9VyoQkbbhJ8US9u81QBI8T/s320/IMG_0128.png" width="320" /></a></div>
<br />
Bardzo żałowałam, że musimy jechać do domu. Ten tydzień należał do jednych z fajniejszych tygodni życia. Wielu rzeczy nie zobaczyliśmy, nie odwiedziliśmy. Po prostu zabrakło czasu. Mimo to, Elbląg stał się miejscem, do którego chcę wrócić. Dla rodziny, znajomych, sushi, lodów, spacerów i zwierzaków, bo bez Karata (owczarka niemieckiego), który merdał ogonem, gdy wracaliśmy do domu, Browarka (niżej na zdjęciu), który był pieszczochem jak się patrzy, a nawet kocicy Niuchy, wystraszonej ale dającej się czasem smyrnąć po łebku, jest trochę smutno. Na szczęście mam w domu Colę, która swoim jednym przytuleniem wynagradza całą tęsknotę.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R5mFGbxnEM96Gbrz58c857XmRQHx9sGabCauMJORvriBEgv91edQp64gYjZKJYyo-RiB_SGJKIW62JxCn9NBA6iyHkVCQ8vyPkLRJ9R6yu_xJ1t6CyXSSZga_jjccTTRsQ01BVbtUpjH/s1600/IMG_0108.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg2R5mFGbxnEM96Gbrz58c857XmRQHx9sGabCauMJORvriBEgv91edQp64gYjZKJYyo-RiB_SGJKIW62JxCn9NBA6iyHkVCQ8vyPkLRJ9R6yu_xJ1t6CyXSSZga_jjccTTRsQ01BVbtUpjH/s320/IMG_0108.png" width="240" /></a></div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-75406967609727347932013-07-16T13:22:00.002+02:002013-07-16T13:23:09.243+02:00Catrice #820 Pimp My ShrimpJakiś czas temu (no dobra, rok...) kupiłam sobie ten o to lakier. Łososiowy? Brzoskwiniowy? Mało tego, że zdania w rodzinie są podzielone. Ten lakier śmie wyglądać inaczej w każdym świetle! Od neonu, do łagodnej brzoskwini. Dlatego też za adekwatność zdjęć do odcienia nie odpowiadam.<br />
<br />
<b>Catrice #820 Pimp My Shrimp</b> kupiłam do zrobienia zdobień ombre razem z <b>#90 I want that! od Essence</b>. Razem wyglądały obłędnie, ale osobno? Nigdy nie próbowałam, więc teraz postanowiłam spróbować. Efekty możecie zobaczyć poniżej.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBIuFuRZKBipg7yEG-2HcKKYWwtsk9x2m_dvL6BPl5K2dunQMB4kY3c7X-WiebESZpSKYi2Zd5H0IckSo7VTioZR8Gkar48vqvtTTerprToQW7omrEXBywpUOr-Izo4EmEIm9jMpicsSGp/s1600/lakier1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBIuFuRZKBipg7yEG-2HcKKYWwtsk9x2m_dvL6BPl5K2dunQMB4kY3c7X-WiebESZpSKYi2Zd5H0IckSo7VTioZR8Gkar48vqvtTTerprToQW7omrEXBywpUOr-Izo4EmEIm9jMpicsSGp/s320/lakier1.png" width="290" /></a></div>
<br />
Bardzo trudno było uchwycić kolor na paznokciach. Błyszczy się, a błyszczy, do tego znowu wyglądał inaczej niż chciałam Wam go pokazać. No, ale wyszło takie coś (tak, wiem, manicure dalej niezrobiony ;P).<br />
<br />
Nie pamiętam ile te lakiery obecnie kosztują. Wiem, że można je kupić w drogeriach Natura. Co do konsystencji, jest świetna, bo nie za gęsta i nie za rzadka. Pędzelek obejmuje całą płytkę paznokcia i raczej nie smuży, według mnie dobrze pokrywa. Do uzyskania fajnego efektu wystarczą nawet dwie cieńsze warstwy, choć ja z wygody zawsze maluję dwiema grubszymi - jakoś łatwiej mi się zawsze rozprowadza lakier. <b>Catrice </b>szybko schnie (to znaczy, odpowiednio do grubości warstwy ;P). Po jakichś 10-15 minutach jest już raczej twardy i nic nie odciska. Chociaż ja z przyzwyczajenia uważam na pomalowane paznokcie przynajmniej przez godzinę - różne niespodzianki mnie spotykały.<br />
<br />
Ogólnie lubię ten lakier. Świetny na szybkie maźnięcie, bo łatwo się nim maluje i nie trzeba wieków czekać aż wyschnie. Pewnie kupię w niedługim czasie inne kolory, aż sama się dziwię, że jeszcze tego nie zrobiłam ;)KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-24401716239517440722013-07-12T22:27:00.001+02:002013-07-12T22:27:31.968+02:00Kerstin Gier - Z deszczu pod rynnę, czyli czarna komedia z odkurzaczem w tleJestem molem książkowym. Chociaż mój profil na goodreads jeszcze tego nie odzwierciedla, mam za sobą setki, jeśli nie tysiące przeczytanych książek, po które zdążyłam sięgnąć przez 18 lat mojego życia. Zaczęły się wakacje, a co za tym idzie mam teraz więcej czasu na pochłanianie kolejnych literek. Przed wyjazdem do Chorwacji spotkałam się ze znajomą i powiedziałam jej "pożycz coś na drogę". Wręczyla mi niepozorną książkę, o której nigdy nie słyszałam. Zapewniła mnie przy tym, że nie pożałuję ani minuty spędzonej przy książce.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-icE9rooJ5jizTVrnI58QA-9-cnu3khO9wydby_hBWUGX_DwvAxMayX1aZxW3CArVUWJPBug3VqYM6eKywi84cuOeZrlT9VKPwKkRc3tqVpP-91t-PvMgrwn6cilIuBxMIaj2kKwfw_WC/s1600/IMG_0047.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-icE9rooJ5jizTVrnI58QA-9-cnu3khO9wydby_hBWUGX_DwvAxMayX1aZxW3CArVUWJPBug3VqYM6eKywi84cuOeZrlT9VKPwKkRc3tqVpP-91t-PvMgrwn6cilIuBxMIaj2kKwfw_WC/s320/IMG_0047.png" width="240" /></a></div>
<br />
Gerri to sympatyczna trzydziestolatka, która wpada w depresję, stwierdzając, że w jej życiu nic się nie układa, jako jedyna nie ma perspektyw na wyjście za mąż, pracę, której nie wstydzilaby się jej rodzina - obecnie jest pisarką i autorką tasiemcowych romansideł. Postanawia popełnić samobójstwo i wszystko sobie dokładnie planuje - nawet napisanie do wszystkich członków rodziny, znajomych listów pożegnalnych, w których, nie przebierając w słowach, dosadnie mówi im, co o nich myśli. Listy będące zakończeniem każdego rozdziału są jednym z najzabawniejszych elementów książki.<br />
<br />
Gdy nadchodzi czas zaplanowanego samobójstwa i Gerri pojawia się w hotelu, wszystko nagle zaczyna sypać się jak domino. Na skutek wielu zbiegów okoliczności, wieczór zmienia się w fatalny dla kobiety. Załamana szuka schronienia u przyjaciółki - listy poszły w świat, a skoro nie udało jej się zakończyć swojego "marnego" żywota, będzie musiała zmierzyć się z reakcjami ludzi na jej niezbyt miłe słowa.<br />
<br />
Kto by pomyślał, że o śmierci można opowiadać w tak sympatyczny i przezabawny sposób. Co więcej, kto by pomyślał, że po takiej serii nieprzyjemnych i komicznych zdarzeń, główna bohaterka może jeszcze zaznać prawdziwego szczęścia, a jej los odwróci się o 180 stopni. Dodając do tego fakt, że gdy jej się szczęści, innym się sypie, mamy cudowną komedię sytuacyjną - normalnie miód, orzeszki i czekolada ;)<br />
<br />
Czytaliście? Ciekawa jestem, czy tylko ja parskałam śmiechem średnio trzy razy na stronę :)KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-36597890916424817252013-07-11T16:47:00.000+02:002013-07-11T16:49:23.798+02:00Essence nude glam #03 - Cookies & CreamLakiery <b>Essence</b> są jednymi z moich ulubionych, bo nie liczy się tu trwałość (średnio zmieniam kolory co 2-3 dni, a tyle one spokojnie wytrzymują), a kolor. Kolory są świetne - różnorodność potrafi przytłoczyć. Jakiś czas temu zdecydowałam się jednak stonować i wybrać jeden z kolorów <b>Nude Glam</b> (jeszcze w starej wersji, obecnie jest nowa, różniąca się zdaje się tylko rozmiarem pędzelka i pojemnością).<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNJl3frr7tSgLVSncHi5xo9KBRQCvN8zoyWhS933ep-o_Fm2En4CDmFYwlJNNaFq45h1xxRxNTgYvQWvLElOaDEC_A3sgxh5uygQOFx1vPa_JoOmImojHz8i8dRoK60sGHIVytKuc-ykwp/s1600/IMG_0042.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNJl3frr7tSgLVSncHi5xo9KBRQCvN8zoyWhS933ep-o_Fm2En4CDmFYwlJNNaFq45h1xxRxNTgYvQWvLElOaDEC_A3sgxh5uygQOFx1vPa_JoOmImojHz8i8dRoK60sGHIVytKuc-ykwp/s320/IMG_0042.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Wybrałam kolor <b>#03 (cookies & cream w nowej wersji ma numer #06)</b>, ciepły odcień beżu. Ludzie, którzy oglądają go na paznokciach stwierdzają, że użyłam zwykłego lakieru bezbarwnego, ale o to chyba chodzi w kolorach nude, prawda? Odcień jest ładny i delikatny. Co do samego lakieru, mam kilka zastrzeżeń, bo przecież ideałów nie ma. Przede wszystkim schnie dość wolno, trzeba jeszcze długo uważać, by nic nie odcisnąć. To, plus fakt, że do uzyskania właściwego koloru potrzeba dwóch grubych lub trzech cienkich warstw, a co za tym idzie, ciut trzeba się namachać, dla niektórych jest barierą nie do przejścia. Lakier nieco smuży, przy cieńszych warstwach wyraźnie widać pociągnięcia pędzelkiem. Oprócz tego, czasem nierównomiernie się aplikuje, pozostawiając łatki składające się z plamek lakieru i niepomalowanych części paznokcia.<br />
Sam pędzelek mi odpowiada, nie jest zbyt szeroki, ani zbyt wąski. Nie obejmuje całego paznokcia, ale mi to nie przeszkadza - wolę domalować niż domywać skórki po zbyt rozlazłym pędzlu.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg677h54IIgsmYv8CSxAaz6NnIF-dJdT130-EV6zZ3U1dC4FPeLPmHcrmfCxYy5_-qYdN66il5_qeMIf8lykQgAqFa-0sDtYPNviZDUvOFf_wUXJjnW-YZdGqCHOEFR-7HaBb3SLWYhtahA/s1600/IMG_0039.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg677h54IIgsmYv8CSxAaz6NnIF-dJdT130-EV6zZ3U1dC4FPeLPmHcrmfCxYy5_-qYdN66il5_qeMIf8lykQgAqFa-0sDtYPNviZDUvOFf_wUXJjnW-YZdGqCHOEFR-7HaBb3SLWYhtahA/s320/IMG_0039.png" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tak lakier prezentuje się na paznokciach. Jak widać, możecie dopatrzyć się tu smug po pędzelku, jednak są one tak mocno widoczne przez ostre oświetlenie. W rzeczywistości wydają się być mniej widoczne. Tak, wiem, że przyda mi się mały manicure ;P Po prostu ostatnio nie miałam zbyt dużo czasu, a blade, niepomalowane paznokcie aż mnie bolały i kluły w serducho :(</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Używałyście nowej wersji lakierów nude glam od Essence? Jakie są wasze odczucia?</b></div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-21141360043007876552013-07-08T20:41:00.003+02:002013-07-08T21:49:39.437+02:00Sweet Secret: Migdałowy balsam do ciałaDługo nie pisałam, więc muszę się usprawiedliwić. Chcę się usprawiedliwić. A w związku z tym, że owo usprawiedliwienie jest wyjątkowo cudowne, z wielką chęcią napiszę Wam, co się ze mną przez ten długi czas działo.<br />
<br />
Przede wszystkim wyjechałam na dwa tygodnie na cudowny wypoczynek w Chorwacji. Wróciłam do starych dobrych czasów podróży z firm oferujących noclegi w pełni wyposażonych namiotach, gdzie jest wygodnie, ale nie da się uniknąć spędzania całych dni na świeżym powietrzu, pływania w morzu i obserwowania pięknych ryb i koralowców, czy też taplania się w chłodnej, basenowej wodzie :)<br />
Pojechałam jako kochana i kochająca dziewczyna, wróciłam jako narzeczona.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgufV4NFjWM71sNGzjtD4nyTyODODzqJZomRxJ0l0LBaUvWGcSZClU7dy6xiNwkF_nqBwxZ01pZnfbcimtxn8tMIFVd-l8MOgw23SD6fuXDAr9aGtwTtUl6R-UrcdaZMAhQGnF3KoKSWNSP/s1600/blogchor.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgufV4NFjWM71sNGzjtD4nyTyODODzqJZomRxJ0l0LBaUvWGcSZClU7dy6xiNwkF_nqBwxZ01pZnfbcimtxn8tMIFVd-l8MOgw23SD6fuXDAr9aGtwTtUl6R-UrcdaZMAhQGnF3KoKSWNSP/s320/blogchor.png" width="319" /></a></div><br />
Gdy wróciłam do domu, dwa dni później spotkała mnie mała osobista tragedia - kot, którego zdjęcie widzieliście jakiś czas temu, wyszedł na wieczór i już sześć dni nie wraca - wczoraj byłam w schronisku i przygarnęłam 2,5-miesięczną kotkę, żeby całej rodzinie nie było smutno, ale wciąż mamy nadzieję, że nasz ukochany Panda wróci i będzie miał okazję zostać przysposobionym tatą dla naszej małej Coli ;D<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8PFTIvHBY6BR5HjgTUekm5v4NI1qXSAEBj2wMX8uQh5iNAKAo2SQH1kgf_c5pmzxVYASwsuYtKMo9CwvvqbapHxvjlzM-sVHlgx_e1NF5T2PebDj76vSn5Z-g1hmP4H9jLtR0BrQF3iIu/s1600/21f6a14ce7e211e296a022000ae913db_7.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: left; margin-bottom: 0; margin-right: 0;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8PFTIvHBY6BR5HjgTUekm5v4NI1qXSAEBj2wMX8uQh5iNAKAo2SQH1kgf_c5pmzxVYASwsuYtKMo9CwvvqbapHxvjlzM-sVHlgx_e1NF5T2PebDj76vSn5Z-g1hmP4H9jLtR0BrQF3iIu/s320/21f6a14ce7e211e296a022000ae913db_7.png" width="300" /></a><br />
<br />
<iframe class="vine-embed" frameborder="0" height="320" src="https://vine.co/v/h7ADt7FrVxr/embed/simple" style="clear: right; float: left; margin-bottom: 0; margin-right: 0;" width="320"></iframe><br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2TEyhMufiSblFLzd7VK_AFt3bcI4fDv60sbC0O-kgJc6w-5gMf7R2NEGSsbSzJsiUFVOr7GA31tZTlA67CF-Iu5AUq9PJqBAYeurdN9bqVTOoKWVwy_V4MvDF6a9RX3CwsfCZZb-KqV0M/s1600/kot2+xd.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: left; margin-bottom: 0; margin-right: 0;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2TEyhMufiSblFLzd7VK_AFt3bcI4fDv60sbC0O-kgJc6w-5gMf7R2NEGSsbSzJsiUFVOr7GA31tZTlA67CF-Iu5AUq9PJqBAYeurdN9bqVTOoKWVwy_V4MvDF6a9RX3CwsfCZZb-KqV0M/s320/kot2+xd.png" width="300" /></a><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Przechodząc do właściwego tematu notki. Przed samym wyjazdem kupiłam sobie <b>migdałowy balsam do ciała Sweet Secret z Farmony</b>. W sklepie zauroczył mnie przede wszystkim jego zapach - w jednych firmach jest to zapach kakao, w innych kokosa. Dla mnie nazwa "słodkie trufle i migdały" brzmiała na tyle smacznie, że byłam w stanie zaakceptować ją jako nazwę mojego ukochanego zapachu (chociaż moja mama ma zgoła odmienne zdanie - dla niej ten balsam po prostu śmierdzi, jest duszący - ja go pokochałam, choć może faktycznie na lato lepszy jest zapach kwiatów... cytrusów?).</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Konsystencja kosmetyku jest jak dla mnie świetna. Sama formuła nie jest zbyt ciężka - chociaż balsam jest mocno nawilżający i lekko tłusty, genialnie się rozsmarowuje i bardzo szybko wchłania. Uroku dodają mu brązowe drobinki - nie wiem, jaka miała być ich rola, ale wesoło się nimi smarowało. Co najważniejsze, zaobserwowałam widoczną poprawę nawilżenia mojego ciała. Teraz, gdy Sweet Secret mi się skończył i postanowiłam wypróbować pachnące podobnie, lecz mniej dusząco, masło kakaowe z Ziaji, widzę, że chyba nie nawilża ono tak, jak balsam Farmony (skóra na rękach i nogach zaczęła się po prostu łuszczyć, mimo stosowania peelingów, regularnego balsamowania i ogólnej pielęgnacji). No, ale żeby nie było tak cudownie powiem - mało wydajny. Może przesadzam, ale wydaje mi się, że dwa tygodnie stosowania to za mało :(</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-7gWyESHEqmmu4HmV8XGucddC4QsU39FdcyX83hYe3H2hixllme_3rSqoOCAGFPTHz547xWZM3F6sN3RdUvWZNsAYlHFf2Qv2IwclqzWtxc3Mt026GsSjFmjAkYWuk3ZaTRTObSUzDyEy/s1600/mleczko.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-7gWyESHEqmmu4HmV8XGucddC4QsU39FdcyX83hYe3H2hixllme_3rSqoOCAGFPTHz547xWZM3F6sN3RdUvWZNsAYlHFf2Qv2IwclqzWtxc3Mt026GsSjFmjAkYWuk3ZaTRTObSUzDyEy/s320/mleczko.png" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div>Jaka jest moja opinia? Na pewno do produktu wrócę. Pewnie przejściowo, między jednym balsamem a drugim (taki mój fetysz, uwielbiam wypróbowywać nowe zapachy :D), na pewno zimą, gdy zapach nie będzie odczuwalny przez otoczenie jako przytłaczający.<br />
Miałyście do czynienia z tym balsamem? Wiem, że opinie o nim są podzielone - jestem ciekawa Waszych :)KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-29029012947747214612013-06-10T21:49:00.000+02:002013-06-10T22:35:30.819+02:00Ori-Dostawa z katalogu #8Witajcie :D<br />
Dzisiaj kurier przywiózł mi paczuchę z kosmetykami z mojego zamówienia w Oriflame. Nie jestem wielką fanką tych kosmetyków - powiem szczerze, że zostalam konsultantką z ciekawości, żeby coś popróbować i potestować, wszak wszyscy o tej firmie słyszeli, dużo chwali, a tak naprawdę najlepiej wszystko sprawdzić samemu. Dzisiaj pokażę Wam, co tam skrywała paczka dla mnie i reszty rodziny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv7Zwuyx2Y0b17jqPelw5bCjkkql-K9GUYuLOzjvy36Bd_nCJ5dIktvgeL1RB6yNb6NjD00U_OsNWjMoZsOVXdMzyV2ASRHGxoKYDB8HcPOw5KjPiiXYetzZo0blU7JoKPZQJ9BV_dqiyo/s1600/arbuzowe.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjv7Zwuyx2Y0b17jqPelw5bCjkkql-K9GUYuLOzjvy36Bd_nCJ5dIktvgeL1RB6yNb6NjD00U_OsNWjMoZsOVXdMzyV2ASRHGxoKYDB8HcPOw5KjPiiXYetzZo0blU7JoKPZQJ9BV_dqiyo/s400/arbuzowe.png" width="400" /></a></div>
Przede wszystkim <b>krem do twarzy i ciała Essentials</b>, o którym pisałam Wam w moim Top5 z katalogu. Tak, zamówiłam go, dostałam maseczkę w prezencie i jestem bardzo ciekawa jego działania. Zapach ma obłędny, katalog nie oszukał. Na razie znalazłam tylko jedną wadę - muszę się nim podzielić z mamą ;P No, może jeszcze jedna wada. Niby wiedziałam, że to tylko 150ml (więc jak na krem do ciała to dość mało), ale to malutkie pudełeczko przeraża.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigywV-SJ5CmotD6hSa1j1E6qipin3BM6bxL1tozsY5BLmyeE6DMACnaokCYlRuaEgjHeqCl7nk-H-4vYE9ZBtdH0K1VY5B5hc86t2t06SS5nC7_VCvSegneYv_dynH4hVVq0Wyu8D351FZ/s1600/baza.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigywV-SJ5CmotD6hSa1j1E6qipin3BM6bxL1tozsY5BLmyeE6DMACnaokCYlRuaEgjHeqCl7nk-H-4vYE9ZBtdH0K1VY5B5hc86t2t06SS5nC7_VCvSegneYv_dynH4hVVq0Wyu8D351FZ/s400/baza.png" width="286" /></a></div>
<b>Baza pod makijaż Giordani Gold</b>. Zamówiłam ją z dwóch powodów. Po pierwsze, nie używałam nigdy bazy pod makijaż i chciałam zobaczyć różnicę, a po drugie, na lato wolę delikatniejsze wersje makijaży - nie lubię pływać w podkładzie, dlatego stwierdziłam, że baza może być świetnym pomysłem na uniknięcie stosowania podkładu. Wygładzi, zmatuje i wyrówna koloryt. Nic, tylko musnąć pudrem i do dzieła ;)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqP88gku_uIMMglzuDGhrVctGuCEku248jknENVkQBDif1KcTS2SG2ERDcWnjTvhjXqX5JY6_Tiduretv4NBqzoJWi7KH05s_yvi_-7P9umAybFo3be2ETuELuJPe4jeQSHQoieRDuP3yP/s1600/r%25C3%25B3%25C5%25BC.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhqP88gku_uIMMglzuDGhrVctGuCEku248jknENVkQBDif1KcTS2SG2ERDcWnjTvhjXqX5JY6_Tiduretv4NBqzoJWi7KH05s_yvi_-7P9umAybFo3be2ETuELuJPe4jeQSHQoieRDuP3yP/s400/r%25C3%25B3%25C5%25BC.png" width="286" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Róż do policzków</b> <b>Very Me w kolorze "Pretty pink"</b>. Na razie maznęłam paluchem po wierzchu dłoni i kolor ładny (niestety zdjęcie go nie do końca oddaje, w rzeczywistości jest ciut bardziej wściekły), chociaż przerażał na początku swoją jaskrawością, po roztarciu jest łądny, rumiany. Wybrałam chłodny kolor (do wyboru był jeszcze koralowy róż), ponieważ stwierdziłam, że nie chcę wyglądać jak landrynka ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb82xQVfm-O4064dzDsAE9UBW4nmB-AU6MQCa5mxdvswrqAEd4B9Wbl4BXI03JV8KkugZWQnwBToFumzvBggbpsLhK333UtGrTmKuGtY7OhK3_8yuR3R6G5oC9KtNTvtc6xu1CnaYLjoO8/s1600/szampon.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjb82xQVfm-O4064dzDsAE9UBW4nmB-AU6MQCa5mxdvswrqAEd4B9Wbl4BXI03JV8KkugZWQnwBToFumzvBggbpsLhK333UtGrTmKuGtY7OhK3_8yuR3R6G5oC9KtNTvtc6xu1CnaYLjoO8/s400/szampon.png" width="286" /></a></div>
<b>Szampon i odżywka do włosów Nature Secrets</b> były jednymi z bardziej wyczekiwanych kosmetyków. Przede wszystkim dlatego, że opinie mówiły iż doskonale radzą sobie z suchymi włosami, efekty są całkiem dobre, odżywk ułatwia rozczesanie. Ja mam włosy gęste, nawet bardzo, ale za to dość suche i mega trudno mi je rozczesać. W tej serii upatruję swój ratunek ;P<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhooCu7gtmwdzFbvHxIu0LK1CJZ_aYTCjqJvv5YHNfc9rDLKSe2ZfgLmGJ5_ukq8FJcsTmAP7hhghoPbaN6FYw5AhCejrptyDtBt-rsIkn3nfrYYCCkdGfI_I8xifRoVpaqpf9tNokoox37/s1600/zelpodprysz.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhooCu7gtmwdzFbvHxIu0LK1CJZ_aYTCjqJvv5YHNfc9rDLKSe2ZfgLmGJ5_ukq8FJcsTmAP7hhghoPbaN6FYw5AhCejrptyDtBt-rsIkn3nfrYYCCkdGfI_I8xifRoVpaqpf9tNokoox37/s400/zelpodprysz.png" width="286" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Żel pod prysznic Nature Secrets</b> o zapachu bazylii i brzoskwini pachnie przegenialnie i mam nadzieję, że równie genialnie nawilży moją skórę. Wiadomo, że balsamu nic nie zastąpi, jednak po ostatnim genialnie pachnącym Original Source mam pewne obawy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4Kb8XkYNOT2CcC-SuHXaxhldDW6lWniq3Wqg2EqR5nZdecdsPJMBMwLThW-5p35q6auw_CV98KtAapaZzo-OCZBRq9ufiObVyyqhpfmDGbRGP2F1HEfHEhGn23_8zXYtJG5ln3Ot5Wd38/s1600/woda+toalet.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4Kb8XkYNOT2CcC-SuHXaxhldDW6lWniq3Wqg2EqR5nZdecdsPJMBMwLThW-5p35q6auw_CV98KtAapaZzo-OCZBRq9ufiObVyyqhpfmDGbRGP2F1HEfHEhGn23_8zXYtJG5ln3Ot5Wd38/s400/woda+toalet.png" width="286" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<b>Woda toaletowa Oasis Fresh Dawn</b>, któa oczarowała mnie swoim zapachem już na samym początku. Po rozpakowaniu nie mogłam się powstrzymać i opsikałam się prawie od stóp do głów. Oczywiście miniaturowa buteleczka - niby 30ml, ale do jasnej kiszki inne "trzydziestki" są w większych butelkach ;O Może to dobrze, na zbliżający się wyjazd jak znalazł ;D</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1psJGtzgwz_-aMvr8UuOwW2YGqTFEVmXPgqIwuBAtfn8j-_HA6OiHAyjrwNFc9O57mJQAHhyphenhyphendd__XOTg-6TP-82jR2hh5rj9Z8H4sq2wtZiIfZM8lP0LRggscuy7z-iezog3hO0YwK7rJ/s1600/hangel.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1psJGtzgwz_-aMvr8UuOwW2YGqTFEVmXPgqIwuBAtfn8j-_HA6OiHAyjrwNFc9O57mJQAHhyphenhyphendd__XOTg-6TP-82jR2hh5rj9Z8H4sq2wtZiIfZM8lP0LRggscuy7z-iezog3hO0YwK7rJ/s400/hangel.png" width="286" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ostatni produkt, mój i nie mój, bo tak naprawdę dla całej rodziny. <b>Żel do rąk Nature Secrets</b>, o którym też pisałam wcześniej. No i to jedyny pewnik z zamówionych kosmetyków - używałam jego bezzapachowej wersji kilka lat temu i jako mydło-bez-mydła sprawdzał się świetnie. Idealnie mył nawet łapki upaćkane watą cukrową, co jest nie lada sztuką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcgqkymrPG1s04-NICkvwOjAoAdMxOZNOT9rmqf4PsjuXvR2ghyl8btglH1k4tfsYBO6MoIc1z15ZLN-rQD0ON7f6A_vaLRrWr5fetU7mIbLqgWX6Mj84Zp7JGgQi51syeuxwPE2VMm2nG/s1600/rodzinka+xd.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="286" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcgqkymrPG1s04-NICkvwOjAoAdMxOZNOT9rmqf4PsjuXvR2ghyl8btglH1k4tfsYBO6MoIc1z15ZLN-rQD0ON7f6A_vaLRrWr5fetU7mIbLqgWX6Mj84Zp7JGgQi51syeuxwPE2VMm2nG/s400/rodzinka+xd.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tu już cała rodzinka kosmetyków nie moich, a domowników. Możecie się tam dopatrzeć wody toaletowej <b>I.D. Energy</b>, dezodorantów w kulce <b>True Instinct i Silk Beauty</b>, żelu pod prysznic <b>True Instinct</b>, mydła w płynie <b>Nature Secrets</b>, żelu pod prysznic <b>Discover Mexico</b>, maski do stóp <b>Swedish SPA</b> i żelu do higieny intymnej <b>Feminelle</b>. No i bym zapomniała o zapachu <b>Eclate</b>.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To już wszystko. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, bo cena i opakowania kosmetyków nie zawiodły (może poza mikroskopijnymi opakowaniami maski do stóp, kremu Essentials i różu do policzków). Mam nadzieję, że stosowanie i działanie wypadnie równie pięknie jak ich rozpakowywanie z kartonu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Stosowałyście któreś z tych kosmetyków? Jakieś rady, ostrzeżenia? :P</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-88237516006378518792013-06-08T16:20:00.000+02:002013-06-08T16:20:53.974+02:00Kiedy idzie burza...Dzisiejsza pogoda nie nastraja. Co prawda rano było pięknie, ciepło i słonecznie, ale z godziny na godzinę pogoda mocno się pogarszała, aż w końcu po prostu lunęło. Do tego grzmi. Ciekawe, kiedy zacznie błyskać.<br />
<br />
Powiem Wam szczerze, że nic mi się dziś nie chce. Poważnie, nic, zero null ;P No, ale słodkie lenistwo nie mogło mnie niestety do końca ogarnąć, bo obowiązki wzywały. Czas mi ostatnio nie pozwalał na posprzątanie pokoju, więc w końcu trzeba było to zrobić - w końcu nadszedł weekend. Do tego mnóstwo pracy do szkoły - został ostatni tydzień mojej wytężonej pracy, później tylko blogie lenistwo w Chorwacji. Już nie mogę się doczekać, chwilowo mam dość polskiego deszczu przeplatanego promykami ciepłego słonka. Ja te promyki chcę mieć na codzień!<br />
<br />
Nawet nie wiecie, jak pozytywnie jest mieć kota. A, zaadoptowałam miesiąc temu takiego trzyletniego szkraba ze schroniska i nie żałuję. Prawdę mówiąc uważam, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. Nie dość, że to wdzięczny pieszczoch jakich mało, to jeszcze pogada ze mną, przytuli, wymizia, potowarzyszy w dni takie jak ten. Ja przy biurku piszę notkę - on słodko leniuchuje na łóżeczku. I chociaż nie zajmujemy się sobą specjalnię, fajnie mi, że on tam jest i chyba jemu też fajnie, że jestem obok, a nie gdzieś daleko ;)<br />
<br />
I tak właśnie spędzamy burzowe popołudnie. Ja na blogu z kubkiem herbaty, kot na łóżku - chyba śpi ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHJhDkBtESGiZFqceXy9M5XH_WKEmpdbFf0paSpUKqimmU8D9oR16lrJpsNKT3hTLVbTwYX0HAo07I4EtGAlpuOKZi5vJmCAp_ciKRmqRXKyCxohfwmXoX3qhNCc4HA_wE8mC5xr5xE0RJ/s1600/kotekxd.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjHJhDkBtESGiZFqceXy9M5XH_WKEmpdbFf0paSpUKqimmU8D9oR16lrJpsNKT3hTLVbTwYX0HAo07I4EtGAlpuOKZi5vJmCAp_ciKRmqRXKyCxohfwmXoX3qhNCc4HA_wE8mC5xr5xE0RJ/s400/kotekxd.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-44830217941883102422013-06-07T17:14:00.001+02:002013-06-07T17:16:21.335+02:00Original Source Mango & Macadamia<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgodosNpLB_31YDbAfY-mAIMDg2CGTL8HvbTufx4ELl9jwA-MrRBJPbjRZE0ebBr0Sng_cCc6eEaFU3N14ZvCegvHOePqLJWWlNtkul8MIli1kRLQTj_pMEfAZJBiVcAIBY5ARDrAQOzh1i/s1600/originalsource.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgodosNpLB_31YDbAfY-mAIMDg2CGTL8HvbTufx4ELl9jwA-MrRBJPbjRZE0ebBr0Sng_cCc6eEaFU3N14ZvCegvHOePqLJWWlNtkul8MIli1kRLQTj_pMEfAZJBiVcAIBY5ARDrAQOzh1i/s400/originalsource.png" width="300" /></a></div>
Dzisiaj mam dla Was małą recenzję produktu, po którym nie spodziewałam się zbyt wiele i też nie zaskoczyłam się nim jakoś szczególnie, bo prawdę mówiąc jest mocno przeciętny.<br />
<br />
Żele pod prysznic <b>Original Source</b> dostępne są (chyba od niedawna?) w drogeriach <i>Rossmann</i>, a przynajmniej tam je dostrzegłam. Ot, stało sobie ileś tam zapachów obok siebie, przyciągając wzrok nietypowym opakowaniem i soczystymi kolorami. Wąchanie poszczególnych buteleczek utrudniała skutecznie nieuwaga innych klientek lub zła konstrukcja opakowania - półka pływała bowiem w zmieszanych ze sobą żelach, część z nich miała znaczny ubytek swojej zawartości, a butelki były całe wymazane tą bombową mieszanką. W końcu jednak wywąchałam co chciałam i przygarnęłam to oto cudo do domu.<br />
<br />
Jak pisałam, nie spodziewałam się po tym produkcie zbyt wiele. Tani żel pod prysznic o fajnym zapachu i... nic więcej. Bo ani nie zauważyłam poprawy w wyglądzie czy też nawilżeniu skóry, ani nie czułam się po takiej kąpieli zbytnio dopieszczona. No, może tylko mój nos wciąż był zadowolony - zapach naprawdę jest intensywny i naprawdę odzwierciedla to, co napisane zostało przez producenta na buteleczce. Konsystencja przeciętna. Przyznam szczerze, że gdy próbowałam się namydlić, bardzo często porcja żelu "przepoławiała" mi się w rękach i niestety połowa lądowała bezpowrotnie w odpływie mojego prysznica. Cała reszta prawie się nie pieniła i pewnie dlatego na zdjęciu widzicie nieco mniej niż połowę butelki ;P<br />
<br />
Podsumowując tę krótką recenzję mogę powiedzieć tyle - produkt aż<b> razi swoją przeciętnością</b> i gdyby nie jego zapach (podobnie jak całej reszty, bogata gama zapachowa napawdę jest mocną stroną tej serii), nie byłoby on niczym szczególnym. Czy kupię ponownie? Pewnie tak, chociażby po to, żeby wypróbować na moim ciele inne zapachy, ale wtedy na pewno obstawię swoją kosmetyczną półkę balsamami i innymi cudami, które pomogą mi nawilżyć moją suchą skórę, bo ten <b>żel na pewno tego nie zrobi, a nie jestem pewna, czy przypadkiem nie pogorszy sprawy</b> ;)<br />
<br />
Na koniec plus - produkt nie był testowany na zwierzętach.KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-10312679494473621892013-06-05T17:06:00.002+02:002013-06-05T17:06:08.188+02:00Tortille z grilowanym kurczakiem i świeżymi warzywami<i>Witajcie :)</i><br />
<i>Dzisiaj wraz z moim chłopakiem postanowiliśmy zrobić sobie półdietetyczne tortille na obiad. Korzystając z okazji postanowiłam zrobić kilka zdjęć i podzielić się z Wami przepisem na te pyszności (były naprawdę świetne, chociaż przyznam się szczerze, że wybrałam mniej dietetyczną wersję z sosem ;P).</i><br />
<br />
<b>Składniki (4 tortille):</b><br />
-250 g piersi z kurczaka<br />
-sałata<br />
-pomidory<br />
-4 placki pszennej tortilli<br />
<b>Na marynatę do kurczaka:</b><br />
-miód<br />
-musztarda (ja użyłam Dijon)<br />
-zioła prowansalskie<br />
-oliwa z oliwek<br />
-ocet balsamiczny<br />
-pieprz i sól<br />
<b>Na mało dietetyczny sos (a'la tysiąca wysp, nieco okrojona wersja ;P):</b><br />
-majonez<br />
-keczup<br />
<b>Wykonanie:</b><br />
Przygotowujemy marynatę. W miseczce mieszamy około dwóch czubatych łyżek miodu (ważne, żeby był on płynny - skrystalizowany można na przykład podgrzać w mikrofalówce na małej mocy). Dodajemy dwie łyżeczki musztardy i dokładnie mieszamy. Dosypujemy ziół prowansalskich, pieprzu i soli, wlewamy odrobinę oliwy i octu balsamicznego. Ponownie dokładnie mieszamy i próbujemy, możemy doprawić do smaku.<br />
Do tak przygotowanej marynaty wrzucamy wcześniej umyte i pokrojone na małe kotleciki piersi z kurczaka i dokładnie mieszamy, żeby były dokładnie obtoczone w marynacie. Wkładamy do lodówki na około godzinę.<br />
Piersi z kurczaka smażymy na patelni grillowej aż będą ładnie przypieczone (nie przejmujcie się ciemnym kolorem skórki - to przez miód, który się ładnie karmelizuje).<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPJJHaLZLRnsgZ6kCXmkasluTyNII8Oal7J1MgrdS0MYJxZcFjKL5Gsb4QCDS1rl4SpRUkUnKTGcP82WAK0-fIBr-sCU-iOl3HXT-o2qv32iJG3GlZ55kEF5ksNODNz1E2OUv6pLUQaay5/s1600/IMG_1226.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPJJHaLZLRnsgZ6kCXmkasluTyNII8Oal7J1MgrdS0MYJxZcFjKL5Gsb4QCDS1rl4SpRUkUnKTGcP82WAK0-fIBr-sCU-iOl3HXT-o2qv32iJG3GlZ55kEF5ksNODNz1E2OUv6pLUQaay5/s400/IMG_1226.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W tym samym czasie możecie przygotować warzywa. Nasze tortille były w nie dość ubogie ze względu na kończące się domowe zapasy. Pokroiłam w kostkę pomidora, a sałatę umyłam i osuszyłam z zamiarem późniejszego poszarpania jej na mniejsze kawałki ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2UZikUuBY8L3ze8lZ1qSOf8x_miUZJW3YP6L_yFjfT0ZlUrUGNn3E4RNuCleXMKO-_ZGu84XPj3F3LqYMzmo6kbpYja0WYKU5MJOJJoDzzlrCK1nSIvYCBIXRpYntYujjpTg_MxLuARQG/s1600/logo+wektor-01.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2UZikUuBY8L3ze8lZ1qSOf8x_miUZJW3YP6L_yFjfT0ZlUrUGNn3E4RNuCleXMKO-_ZGu84XPj3F3LqYMzmo6kbpYja0WYKU5MJOJJoDzzlrCK1nSIvYCBIXRpYntYujjpTg_MxLuARQG/s400/logo+wektor-01.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Placki tortilli podgrzałam zgodnie z instrukcją na opakowaniu w mikrofalówce (można było w piekarniku, ale byliśmy baardzo głodni). Na placuszkach układałam najpierw kawałki sałaty, później pomidora, po dwa kotleciki z piersi. To był też moment sporządzenia sosu - wystarczy zmieszać majonez i kechup w miseczne w proporcjach mniej więcej 1:1 i gotowe ;) Można było polać nim kurczaka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRwZD8mDgI1FpbLe7CjU7Ii0YjrAJOu0jOkQrxiTz2JSSDHYPmyML0nNd_4U9MAIvP8YhjZiEvMHO6CoCbJmZUDUvx8CifCDy4tHnYwQNLtEcrrLXNQ24SgQ1bf91M7DIqRB5dbq3JBCOF/s1600/IMG_1229.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRwZD8mDgI1FpbLe7CjU7Ii0YjrAJOu0jOkQrxiTz2JSSDHYPmyML0nNd_4U9MAIvP8YhjZiEvMHO6CoCbJmZUDUvx8CifCDy4tHnYwQNLtEcrrLXNQ24SgQ1bf91M7DIqRB5dbq3JBCOF/s400/IMG_1229.png" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Takie tortille były gotowe do zwinięcia. Niestety nasze placuszki zwijały się dość średnio, ale nie przeszkodzilo to nam w pałaszowaniu aż się uszy trzęsły ;) Naprawdę dobry obiad, żałuję, że tak szybko zniknął z talerza. Smacznego! ;)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX1bjevN3OduQI4qj1ro3QSgzBjs9crr6Z5AI9Bvob8DRSyLRvSd-GL_weXadJB3y_J0tFfaqM7FtoD8x-aZ2U68xarSPrcA228lIkjUaUGnQAlfjVQVFIXp2NdslHfaXBJIU7IFT55lhI/s1600/logo-small.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX1bjevN3OduQI4qj1ro3QSgzBjs9crr6Z5AI9Bvob8DRSyLRvSd-GL_weXadJB3y_J0tFfaqM7FtoD8x-aZ2U68xarSPrcA228lIkjUaUGnQAlfjVQVFIXp2NdslHfaXBJIU7IFT55lhI/s640/logo-small.png" width="640" /></a></div>
<br />KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-25138781037567684082013-06-04T23:19:00.002+02:002013-06-04T23:19:45.334+02:00Jak to jest z tą wodą?Woda, znana także jako H2O. Występuje niemal we wszystkim - samo ciało człowieka składa się z niej w 60%. Przeciętnie człowiek pobiera ją w następujących ilościach: 1200 cm3 z napojów, 1000 cm3 z pokarmów i 300 cm3 jako produkt metabolizmu. Wydaje się dużo, prawda? Należy jednak pamiętać, że w tym samym czasie tracymy 1500 cm3 wody zmoczem, 900 cm3 przez parowanie i 100 cm3 z kałem. Woda jest niezbędna szczególnie w pracy naszego układu wydalniczego - mocznik wytwarzany przez wątrobę podróżuje do nerek przez niemal cały nasz organizm (do serca, płuc, znów do serca i dopiero później naczyniami krwionośnymi trafia do nerek), a woda zapobiega zatruciu poszczególnych narządów.<br />
<br />
To tyle z suchej teorii. Jak to wygląda w praktyce? Ano tak, że ja osobiście nie potrafię wcisnąć w siebie tyle wody, ile powinnam. Wiadomo, że część spożywam w pokarmach, lecz co z resztą? Chciałabym wyrobić w sobie nawyk picia wody, tak po prostu, zamiast niechcianej przekąski-zapychacza, zamiast ulubionego napoju czy tak po prostu żeby ugasić pragnienie. Mój problem polega na tym, że zwkła woda ani mi nie smakuje, ani nie gasi pragnienia. Pytacie, jak to możliwe?<br />
<br />
Na rynku dostępnych jest wiele wód smakowych. Cytrynowe, które pojawiły się chyba najwcześniej w Polsce, poprzez jabłkowe i truskawkowe, na udziwnieniach typu "Aqua Beauty" z rzeń-szeniem czy guaraną kończąc. Chcąc jednak ograniczyć cukry w diecie, nie można sięgać po tego typu smakołyki (pomijam fakt, że większość jest po prostu słodzona słodzikiem i najzwyczajniej w świecie po takiej wodzie mam mdłości i bolący żołądek na przynajmniej pół popołudnia). Jest to jeden z powodów, dla których często zniechęcam się do odchudzania - staram się na siłę ograniczać soki i wprowadzać wodę, której i tak nie wypiję ;(<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdoRGwenH8qiBR_Gsn3O4vZHe5FvftGywKvUN4ttx_Ke82o89QD1aKxApVS2mBkeWQZwCQlSBYTPkvLIW4MuYx0ipHXOW8HhOBPjVbOTuJ7pxSZBlgmDqgbOC_VniH39QGlxTM1AADN1ho/s1600/89ef726be4374e6c9a8eef81ec91ca14.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdoRGwenH8qiBR_Gsn3O4vZHe5FvftGywKvUN4ttx_Ke82o89QD1aKxApVS2mBkeWQZwCQlSBYTPkvLIW4MuYx0ipHXOW8HhOBPjVbOTuJ7pxSZBlgmDqgbOC_VniH39QGlxTM1AADN1ho/s200/89ef726be4374e6c9a8eef81ec91ca14.png" width="133" /></a></div>
Napoje takie, jak ten po lewej są bardzo proste do wykonania. Wystarczy trochę lodu, cytryny i mięty, ewentualnie odrobinę brązowego cukru (w wersji mniej dietetycznej, ale za to jakiej smacznej ;P). Problem dla osób takich jak ja jest jeden. Trzeba iść na zakupy, kupić co trzeba, wrócić i przygotować, a i tak znając życie za pół godziny trzeba będzie proceder powtórzyć. Bolesne, prawda? Oprócz tego, po kilku dniach dochodzi problem monotonii - ileż można pić ten sam napój bez przerwy? Nudno, prawda? Tak jak picie samej, zwykłej wody. Dlatego przepisów na takie koktajle powinno być więcej, a jednak przeglądając internet w poszukiwaniu przepisów znajduję właśnie oklepaną miętę i cytrynę.<br />
<br />
Wiecie co? Od dzisiaj moją misją chyba będzie znalezienie sposobów na wypicie zwykłej wody podanej w niezwykły sposób. Efektami się na pewno podzielę, tymczasem może Wy macie jakiś pomysł? Jak radzicie sobie ze wstrętem do zwykłej mineralki (jeśli on u Was występuje, bo może jestem dziwnym stworzonkiem z kosmosu? ;P)? Czego dolewacie/dosypujecie/z czym mieszacie, by woda była wciąż zdrowa i dietetyczna, a jednocześnie smaczna?KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-30045893844344764942013-06-02T00:47:00.001+02:002013-09-01T20:42:51.118+02:00Czerwcowy plan działania - wymiary<a href="http://www.bloglovin.com/blog/8018805/?claim=m7v4e3hjvuw">Follow my blog with Bloglovin</a><br />
<br />
Długo zastanawiałam się, czy to aby na pewno dobry pomysł, dzielić się z całym internetem tak osobistymi danymi jak wymiary różnych części mojego ciała, ale potrzebuję motywacji, którą mam nadzieję otrzymam dzięki temu, że ileś osób śledzi moje poczynania. O co chodzi?<br />
<br />
Od jakiegoś czasu zaczęłam przybierać na wadze i nie da się ukryć, że oponka rośnie. Ogólnie z całego ciała jestem zadowolona (mogłoby być tylko bardziej jędrne i, no wiecie, wysportowane ;P), ale brzuszek mi przeszkadza. Nie wiem, na ile to kwestia przyjmowania leków, a na ile zmieniający się tryb życia (choć i tu muszę przyznać, że nie widzę zmian w trybie życia 5 kg temu i teraz), ale postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić. Nie ukrywam, że wpływ na to miały inne blogerki, które odważyły się odchudzać na blogu, bo skoro inne dziewczyny mogą, to ja też i nie ma w tym nic wstydliwego.<br />
<br />
Przeprowadziłam pierwsze pomiary, w których pomógł mi niezastąpiony chłopak ;D Wyniki przedstawiają się następująco:<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSv4bJxJ0Gq-tB_dirFbuc-ssN7rlfytXA8eGWlzfSplgP2WCPQc6Iej1itB4fK8WP5DlP6cVhO8ruVnTB5NEgMsV0bM2HYC87OIbvdg7U228KoJZSYq0_JoLiaD1NEp4cZ6rSRqpPbu5/s1600/wymiary+1cze13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglSv4bJxJ0Gq-tB_dirFbuc-ssN7rlfytXA8eGWlzfSplgP2WCPQc6Iej1itB4fK8WP5DlP6cVhO8ruVnTB5NEgMsV0bM2HYC87OIbvdg7U228KoJZSYq0_JoLiaD1NEp4cZ6rSRqpPbu5/s1600/wymiary+1cze13.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z powyższej tabelki wynika, że mam nieznaczną nadwagę (patrz na BMI), z czego tak naprawdę chciałabym zejść do 58 kg (tak na początek :D). Wymiary mam nadzieję, że zejdą przy okazji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jaki mam plan działania? Bez diet w typowym rozumieniu głodówek, ograniczaniu konkretnych składników pokarmowych, itp. Chcę odchudzić się zdrowo, czyli odżywiać się tym, co natura dała w odpowiednich ilościach. Sałatki, owoce i różne inne takie. Pomoże mi w tym na pewno błonnik, o którym pisałam w poprzednim poście, musli, otręby i jogurty (chociaż pewnie owocowe - do naturalnego chyba nigdy się nie przekonam, powoduje u mnie odruch wymiotny). Jeśli chodzi o jedzenie na mieście, którego w moim przypadku czasem nie da się uniknąć, postaram się żeby to były rzeczy w miarę jak najbardziej "slow". No i oczywiście od czasu do czasu domowa przyjemność - szarlotka mamy na przykład ;) Niestety należę do osób, które słodkiego sobie nie odmawiają i też nie zamierzam - chodzi o to, by ograniczyć, a nie całkowicie wykluczyć, bo w przeciwnym razie po osiągnięciu wymarzonej wagi pójdę do sklepu po wytęsknioną czekoladę i kicha. Do tego wszystkiego nawadnianie - dużo wody, trochę świeżo wyciskanych soków.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jednym słowem ma być smacznie, zdrowo i kolorowo ;)</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jeśli chodzi o ćwiczenia, z tym zawsze było u mnie kiepsko. Nie lubię wyginać się bez celu w swoim pokoju, wolę wyjść, pocwiczyć coś konkretnego. Pojechać gdzieś na rowerze, pograć w tenisa, popływać... Niestety, do tej pory rzadko miałam na to okazję. Mam nadzieję, że coś się w tej kwestii zmieni, a ja sama przekonam się również do "pokojowych" ćwiczeń :) Od razu mówię A6W odpada ze względu na mój kręgosłup ;c</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Życzcie mi powodzenia ;D Będę się co jakiś czas pojawiać ze sprawozdaniem ;D</div>
<span style="font-size: xx-small;">*Photo credit: <a href="http://www.flickr.com/photos/ahmedrabea/3296406121/">Ahmed Rabea</a> / <a href="http://foter.com/">Foter.com</a> / <a href="http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/">CC BY-SA</a>*</span>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-72411266935570436902013-05-30T23:27:00.002+02:002013-05-31T13:28:18.978+02:00Zbawienna moc błonnika<i>Błonnik. Każdy słyszał, nie każdy wie, z czym to się je i co to naprawdę nam daje. Tymczasem błonnik może być doskonałym składnikiem codziennej diety, poprawiającej sprawność układu pokarmowego, samopoczucie i...</i><br />
<br />
Błonnik to substancja pochodzenia roślinnego i podobnie jak celuloza, nie ulega strawieniu przez ludzki układ pokarmowy. Dlaczego więc ma on być dobry dla naszego organizmu? A dlatego, że chociaż "przelatuje" przez nas w praktycznie niezmienionej formie, wcale nam nie szkodzi.<br />
Mówi się o wielu pozytywnych skutkach regularnego spożywania błonnika, z czego najczęściej wymienia się poprawę działania naszego układu pokarmowego (oczywiście z naciskiem na perystaltykę jelit - ruchy robaczkowe, przesuwające pokarm, ułatwiające jego wchłanianie). Nie jest to jednak jedyna jego funkcja, poniżej przedstawiam niektóre z nich:<br />
<br />
<ul>
<li>obniżenie ciśnienia tętniczego krwi</li>
<li>mniejsze wchłanianie cholesterolu, trójglicerydów, spowolnienie rozkładu wielocukrów, zmniejszenie stężenia glukozy we krwi, przez co zmniejsza zapotrzebowanie organizmu na insulinę (idealny dla cukrzyków!)</li>
<li>usuwanie z organizmu wszelkich toksyn, metali ciężkich</li>
<li>zmniejszenie uczucia głodu (pęcznieje w żołądku, przez co jemy mniej i czujemy się bardziej najedzeni ;D)</li>
</ul>
<div>
Oprócz tego ważne jest to, że błonnik<b> nie podwyższa energetycznej wartości posiłku </b>- jecie więcej, czujecie się mniej głodne, a <b>kalorii nie przybywa</b>, co jest cenne zwłaszcza przy odchudzaniu, prawda?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
No dobrze, błonnik błonnikiem, wszystko pięknie i fajnie, ale gdzie to cudo znaleźć? Otóż sprawa wygląda bardzo prosto - błonnik pochodzenia naturalnego możecie znaleźć w produktach takich jak: <b>warzywa i owoce, nasiona naczyń strączkowych oraz wszelkie produkty pochodzenia zbożowego (kasze, otręby, musli, naturalne płatki zbożowe)</b>. Pamiętajcie, że błonnika nie znajdziecie w mięsie, rybach, produktach tłuszczowych (maśle, olejach), nie wspominając o alkoholu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Co jednak, gdy chcemy wesprzeć się innymi, niekoniecznie naturalnymi źródłami błonnika? Z pomocą przychodzą nam producenci suplementów diety. W aptekach znajdziemy mnóstwo preparatów, które zawierają "błonnik w pigułce". Ale co w przypadku, gdy mamy ochotę na przekąskę, a nie tabletkę?</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyAJVfAqkeDucU9N85pkU5mwfXTBABglfhrQWPs2No4lqEatCy1QZSWJfIHIdJcKlK2RpVWDhW6P_h2uj0BvJJPHkzyIILGiDHQ43KokFIc59PkYFj_fYlfUykVilx-1aZBplagXTqBnR/s1600/zdrowy_blonnik.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEheyAJVfAqkeDucU9N85pkU5mwfXTBABglfhrQWPs2No4lqEatCy1QZSWJfIHIdJcKlK2RpVWDhW6P_h2uj0BvJJPHkzyIILGiDHQ43KokFIc59PkYFj_fYlfUykVilx-1aZBplagXTqBnR/s200/zdrowy_blonnik.jpg" width="171" /></a></div>
<div>
Oprócz jogurtów ze zbożami i otrębów, w sklepach ze zdrową żywnością lub w odpowiednim dziale w supermarkecie, znaleźć można produkty takie jak ten. Są to po prostu <b>granulki czystego błonnika</b> (a konkretniej sprasowane składniki, które składają się prawie z czystego błonnika, np. żyto, płatki owsiane, kasza jęczmienna i wiele, wiele innych). Można to chrupać zamiast czipsów, czy ciastek lub potraktować jak płatki śniadaniowe i zalać mlekiem (tej opcji osobiście nie lubię, granulki robią się miękkie i koniec końców ze wszystkiego wychodzi zwykła, niezbyt apetyczna i smaczna papka). Smak suchych granulek porównać można do pieczywa WASA lub zwykłych, dobrze wszystkim znanych wafli ryżowych :D</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak widzicie błonnik powinien stać się naszym przyjacielem, zwłaszcza dla osób, które chcą <b>zrzucić parę kilo</b>, jednak wszystko ma swoje dobre i złe strony, szczególnie w nadmiarze. Przeciwwskazaniem do stosowania błonnika są stany zapalne żołądka, dróg żółciowych, trzustki, niedobory białka i składników mineralnych, choroby zakaźne, dwunastnicy i choroba wrzodowa żołądka. Pamiętając o przeciwwskazaniach i mając na uwadze zbawienny wpływ błonnika szczególnie dla osób chorych między innymi na cukrzycę, powinniśmy racjonalnie włączyć go do naszej diety.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b><i>A Ty, ile błonnika spożywasz na codzień?</i></b></div>
<div>
<b><i><br /></i></b></div>
<div>
<span style="font-size: xx-small;">*zdjęcie pochodzi ze strony www.granex.pl*</span></div>
KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-2063621535362909442013-05-26T20:47:00.002+02:002013-05-31T13:23:29.806+02:00Garnier Ultra DOUX - Żurawina i olejek arganowy [RECENZJA]Ostatnio będąc na weekendzie majowym u mojej cioci, w jej łazience natrafiłam na ciekawie wyglądający szampon. Właściwie, to nie mialam zbytnio wyjścia - swojego nie zabrałam, a włosy umyć trzeba, prawda? :D Po powrocie do Wrocławia, korzystając z okazji, że mój szampon i odżywka się już skończyły, pognałam do sklepu i kupiłam. Co? Ano, szampon <b>Garnier Ultra DOUX - Żurawina i olejek arganowy</b> oraz odżywkę o tej samej nazwie.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrc99VIIqo3xxiCC_VO7VlWwdvlX7vTNORcZLgwxfEsMW4NU4WMWIkxr71xAuGZHcV8op119EXWFOcGyQyAAhAdnKBaH1D2Qd9XdQKrnSt06PEG3I3LA9_GnubweR4bqpLl-q_nYaknP7q/s1600/prod-P42047-big.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrc99VIIqo3xxiCC_VO7VlWwdvlX7vTNORcZLgwxfEsMW4NU4WMWIkxr71xAuGZHcV8op119EXWFOcGyQyAAhAdnKBaH1D2Qd9XdQKrnSt06PEG3I3LA9_GnubweR4bqpLl-q_nYaknP7q/s200/prod-P42047-big.png" width="152" /></a></div>
<b>Produkt: </b>Szampon <i>Garnier Ultra DOUX - Żurawina i olejek arganowy</i><br />
<b>Pierwsze wrażenie: </b>Ogólnie szampon zwrócił moją uwagę swoim zapachem i napisem "olejek arganowy", który znany jest ze swojego zbawiennego działania na zniszczone włosy. Do tego fakt, że szampon ma za zadanie ochraniać kolor włosów farbowanych ostatecznie przekonał mnie do zakupu.<br />
<b>Konsystencja:</b> Kremowy i delikatny, nie wyróżnia się niczym szczególnym wśród innych szamponów ze swojej półki. Dobrze się rozsmarowuje i pieni, przez co jest wydajny i wystarcza naprawdę na długo, nawet dla posiadaczek długich włosów.<br />
<b>Zapach:</b> Delikatny, coś mi przypomina, ale obecnie nie jestem w stanie powiedzieć, co :D<br />
<b>Efekty:</b> Włosy same w sobie stają się sypkie i rozluźnione. Co do ochrony koloru, nie jestem przekonana. Miałam problem z rozczesaniem włosów po ich wytarciu, ale problem ten wystęuje u mnie po każdym myciu głowy, nawet profesjonalnym szamponem i zawsze niezbędne jest użycie odżywki do włosów. A jak odżywka, to...<br />
<b>Opinia:</b> Szampon jak szampon. Myje, włosy są po nim odświeżone i ładnie pachną przez dość długi czas. Wątpię w jego magiczne właściwości ochrony koloru, w składzie ma trochę chemii. Powiem tak, przeciętny szampon z niższej półki.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqxJBYZqKLQk7p6FdzW9uMLdh6b6VrSqYFImoKIloUr0rWWgGpWdP0C-9hQPvkms75wMiJKVc83mfKnKLWz_Esr6mC5vUVxHSo9LgS0GPFm7I_9s7_ml7Fv3QQ1_UdXUHYTOgl704SFH_t/s1600/prod-P42048-big.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqxJBYZqKLQk7p6FdzW9uMLdh6b6VrSqYFImoKIloUr0rWWgGpWdP0C-9hQPvkms75wMiJKVc83mfKnKLWz_Esr6mC5vUVxHSo9LgS0GPFm7I_9s7_ml7Fv3QQ1_UdXUHYTOgl704SFH_t/s200/prod-P42048-big.png" width="152" /></a></div>
<b>Produkt:</b> Odżywka <i>Garnier Ultra DOUX - Żurawina i olejek arganowy</i><br />
<b>Pierwsze wrażenie:</b> Szczerze mówiąc, odżywka jakich wiele. Dużo cech wspólnych ma z szamponem z tej serii, ale chyba to dobrze, biorąc pod uwagę fakt, że jest ona właśnie do powyższego szamponu "przypisana". Nie używałam jej wcześniej, kupiłam ją dlatego, że obdarzyłam ją dość dużym kredytem zaufania.<br />
<b>Konsystencja:</b> Odżywka gęsta, przez co mało wydajna. Osobiście lubię poczuć na całych włosach śliski "nalot" po aplikacji i spłukaniu odżywki, niestety tego tu nie uświadczyłam. Ot tak, jak została z trudem nałożona na włosy, tak po chwili w ogóle nie było śladu po jej obecności.<br />
<b>Zapach:</b> Porównywalny do szamponu, wzmacnia jego zapach i dzięki temu czuć go na włosach znacznie dłużej (a przynajmniej tak mi się wydaje).<br />
<b>Efekty:</b> Kolor jak się spłukiwał, tak się spłukuje, a końcówki i tak z czasem się rozdwajają. Jedyna różnica jest w rozczesywaniu włosów. I tak się szarpią, ale zdecydowanie mniej.<br />
<b>Opinia:</b> Jak pisałam wyżej, obdarzyłam ten produkt dużym kredytem zaufania i.. zawiodłam się. Skończyła się dużo wcześniej niż szampon, ale to akurat jej duży plus - nie musialam się zmuszać do jej używania.<br />
<br />
Co tu dużo mówić, produkty warte swojej ceny, a cena adekwatna do jakości. Ja nie byłam zadowolona, mojemu chłopakowi i tak było wszystko jedno ;D<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">*zdjęcia pochodzą ze strony www.garnier.pl*</span>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7409224406955910896.post-2289175582787411602013-05-21T20:23:00.003+02:002013-05-31T13:23:57.839+02:00TOP 5 Katalog Oriflame #08Od wczoraj obowiązuje nowy <b>katalog nr 8 Oriflame </b>[<a href="http://pl.oriflame.com/products/catalogue-viewer.jhtml?per=201308&pStartPg=1" target="_blank">link</a>]. Dzisiaj trafił on w moje ręce. Zdążyłam go prześledzić bardzo dokładnie, przygotowując ofertę dla siebie, bliskich i znajomych i już wychwyciłam kilku ulubieńców, zarówno z nowości, jak i starszych produktów, które kiedyś umknęły mojej uwadze i pozostały niezauważone.<br />
<br />
<b>Ulubieniec #1:</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEtWaW1NEN1YxCvQzRuXXDpHK9xf6IdNniW1LS9Jju4ANNm9oPeg67MoMQuykevCfuEQpx8hH0vvg-Lcfvm-O7HI3opIlxdb021PUAlzDbbDIvLulv1xJTJnTQgTzed6CGggZJjg8nPN4c/s1600/oasis+fresh.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgEtWaW1NEN1YxCvQzRuXXDpHK9xf6IdNniW1LS9Jju4ANNm9oPeg67MoMQuykevCfuEQpx8hH0vvg-Lcfvm-O7HI3opIlxdb021PUAlzDbbDIvLulv1xJTJnTQgTzed6CGggZJjg8nPN4c/s200/oasis+fresh.png" width="200" /></a></div>
<i>Woda toaletowa <b>Oasis Fresh Dawn Eau de Toilette</b></i><br />
<span style="color: #e06666;">[NOWOŚĆ! PROMOCJA! 22,90zł/30ml]</span><br />
<br />
Nowy zapach od Oriflame, idealny na lato, świeży, delikatny i zwiewny. Ma w sobie cytrusową nutę. Trzeba go koniecznie powąchać na karcie zapachowej, by zrozumieć, o czym mówię :D<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Ulubieniec #2:</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYRxg6inJ6t10sHrsNA0L8FOVOPLyDixgjRJepqf5Nsa66mgAVgXryxVM1MSYywrS-LMoQEREop8VGZsO7BKp02t7-E6PJbas9P-gDl0eezYHpur5gW2IeCjY46FcUCdoydQNOAUCVkzdr/s1600/25263_2.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYRxg6inJ6t10sHrsNA0L8FOVOPLyDixgjRJepqf5Nsa66mgAVgXryxVM1MSYywrS-LMoQEREop8VGZsO7BKp02t7-E6PJbas9P-gDl0eezYHpur5gW2IeCjY46FcUCdoydQNOAUCVkzdr/s200/25263_2.png" width="200" /></a></div>
<i>Wszechstronny krem do twarzy <b>Essentials</b></i><br />
<span style="color: #e06666;">[PROMOCJA! 16,90zł/150ml]</span><br />
<br />
Świetny krem do twarzy i ciała o intensywnym arbuzowym zapachu, który przywodzi na myśl cukierki z mojej ukochanej manufaktury we Wrocławiu. W tym katalogu, przy zakupie kremu, otrzymuje się w zestawie jeszcze maseczkę nawilżającą o tym samym zapachu [12zł/50ml]<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Ulubieniec #3:</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSLP_bEPyCRrdILnpQB-nugjG77nlcuSwwbzjmPQasoyMSaYO5E0SY5nd_30FmWNEf8In-RSw2Je2TxOcSdpXLO1VSSnMdchB9YupKeBdRf73SB14rCR9dbLjKz2JGU-QbjpB1puq0nOB/s1600/vivacity.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivSLP_bEPyCRrdILnpQB-nugjG77nlcuSwwbzjmPQasoyMSaYO5E0SY5nd_30FmWNEf8In-RSw2Je2TxOcSdpXLO1VSSnMdchB9YupKeBdRf73SB14rCR9dbLjKz2JGU-QbjpB1puq0nOB/s200/vivacity.png" width="200" /></a></div>
<i>Woda toaletowa <b>Vivacity Eau de Toilette</b></i><br />
<span style="color: #e06666;">[NOWOŚĆ! PROMOCJA! 59,90zł/50ml]</span><br />
<br />
Zwykle pomijam zapachy w katalogu, których nie mogę powąchać, ale ten miałam okazję wypróbować na własnej skórze, bo dorwałam się do próbki :D Nieco słodkawy, ale wciąż świezy zapach, idealny dla młodych, dziewczęcych kobiet.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Ulubieniec #4:</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL87N-XPIya7K4uQtIXwgp8LgztsJElPnc6fBBTPWjorCmwPGCFXlMKg7MCiwK3HIGXICMxS2TXuVD1JNJqWDpQGiWMpD_Fz_mYel9lrygDxHbCNutqMAYaVxUvdMnFZ0LMShfQq2TU0Fx/s1600/natural+sercrets+jojoba+mango.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjL87N-XPIya7K4uQtIXwgp8LgztsJElPnc6fBBTPWjorCmwPGCFXlMKg7MCiwK3HIGXICMxS2TXuVD1JNJqWDpQGiWMpD_Fz_mYel9lrygDxHbCNutqMAYaVxUvdMnFZ0LMShfQq2TU0Fx/s200/natural+sercrets+jojoba+mango.png" width="200" /></a></div>
<i>Krem pod prysznic <b>Nature Secrets z jojobą i mango</b></i><br />
<span style="color: #e06666;">[PROMOCJA! 11,60zł/250ml]</span><br />
<br />
Co prawda osobiście za mango nie przepadam, ale ten produkt oczarował mnie nie tylko swoim zapachem, ale także kolorowym i praktycznym opakowaniem. Ten jest akurat dla skóry wrażliwej, ale dostępne są jeszcze zapachy: aloes i arbuz (łagodzący), mięta i malina (złuszczający), bazylia i brzoskwinia (orzeźwiający).<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b>Ulubieniec #5:</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5eAJ6NBp0O63xUhG1lUIMYPbUXcG2WuE0REqxNmTQf32-DOcbdD5jBkl8WYc37wN1LOVehyOXt2crrmHIqjEmZeDVIIyeMKxL3_UKp4SOZL1OPmjwUKcsW4spB3ft0t2JZR4EWciAv4F7/s1600/hand+gel.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5eAJ6NBp0O63xUhG1lUIMYPbUXcG2WuE0REqxNmTQf32-DOcbdD5jBkl8WYc37wN1LOVehyOXt2crrmHIqjEmZeDVIIyeMKxL3_UKp4SOZL1OPmjwUKcsW4spB3ft0t2JZR4EWciAv4F7/s200/hand+gel.png" width="200" /></a></div>
<i>Żel do rąk <b>Nature Secrets z antybakteryjnymi ekstraktami z drzewa herbacianego i mandarynki</b></i><br />
<span style="color: #e06666;">[PROMOCJA! 9,90zł/50ml]</span><br />
<br />
Bardzo wydajny żel, którego można użyć do umycia rąk zamiast mydła, np. w podróży. Jego działanie jest potwierdzone testami mikrobiologicznymi. Używałam jego bezzapachowej wersji wielokrotnie, jednak mimo wszystko pachniała mocno alkoholem. Na szczęście sytuacja się zmieniła i możemy się już cieszyć cytrusowym zapachem :)<br />
<br />
<br />
<br />
Jeśli chodzi o kolorówkę, jest kilka świetnych produktów, ale o nich innym razem. Tymczasem odsyłam Was do katalogu i przypominam, że u mnie również możecie składać zamówienia na produkty Oriflame [szczegóły w dziale "Kontakt"]<br />
<br />
Jeśli któraś z Was wypróbowała powyższe produkty, podzielcie się swoimi opiniami ;)<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">*zdjęcia pochodzą ze strony Oriflame.com*</span>KarolinaPikusPLhttp://www.blogger.com/profile/06748064668367657857noreply@blogger.com1