To tyle z suchej teorii. Jak to wygląda w praktyce? Ano tak, że ja osobiście nie potrafię wcisnąć w siebie tyle wody, ile powinnam. Wiadomo, że część spożywam w pokarmach, lecz co z resztą? Chciałabym wyrobić w sobie nawyk picia wody, tak po prostu, zamiast niechcianej przekąski-zapychacza, zamiast ulubionego napoju czy tak po prostu żeby ugasić pragnienie. Mój problem polega na tym, że zwkła woda ani mi nie smakuje, ani nie gasi pragnienia. Pytacie, jak to możliwe?
Na rynku dostępnych jest wiele wód smakowych. Cytrynowe, które pojawiły się chyba najwcześniej w Polsce, poprzez jabłkowe i truskawkowe, na udziwnieniach typu "Aqua Beauty" z rzeń-szeniem czy guaraną kończąc. Chcąc jednak ograniczyć cukry w diecie, nie można sięgać po tego typu smakołyki (pomijam fakt, że większość jest po prostu słodzona słodzikiem i najzwyczajniej w świecie po takiej wodzie mam mdłości i bolący żołądek na przynajmniej pół popołudnia). Jest to jeden z powodów, dla których często zniechęcam się do odchudzania - staram się na siłę ograniczać soki i wprowadzać wodę, której i tak nie wypiję ;(
Wiecie co? Od dzisiaj moją misją chyba będzie znalezienie sposobów na wypicie zwykłej wody podanej w niezwykły sposób. Efektami się na pewno podzielę, tymczasem może Wy macie jakiś pomysł? Jak radzicie sobie ze wstrętem do zwykłej mineralki (jeśli on u Was występuje, bo może jestem dziwnym stworzonkiem z kosmosu? ;P)? Czego dolewacie/dosypujecie/z czym mieszacie, by woda była wciąż zdrowa i dietetyczna, a jednocześnie smaczna?
Thank you so much for the follow Follow you back on bloglovin.Lovely greets
OdpowiedzUsuńnalewam wody i kroje kawałek cytryny jeden i mi się nie znudziło jeszcze a zwykła woda nie jest zła :)
OdpowiedzUsuń